sobota, 13 września 2014

Rozdział 35

Fufufu… Rozdział wyjątkowo wcześnie się pojawił. To tak w ramach pocieszenia dla tych, którym właśnie kończą się wakacje.
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Za wszelkie błędy bardzo przepraszam. Oczekuję szczerej opinii. A tymczasem Enjoy!

***

Oh! Jak ona nie cierpiała takich sytuacji! Po prostu nie nienawidziła! A tu los postanowił zrobić jej na złość. A raczej za długi język Riddle. Zaraz po tym, jak blondynka powiedziała za dużo w miejscu pełnym wróżek, Aya nie miała chwili spokoju. Mira chichotała zawzięcie, ale widać było, że wszystkiemu się przyglądała uważnie. Dla Kuroi wyglądała jak drapieżnik chcący dopaść swą ofiarę. I ona właśnie się jak taka ofiara czuła. Nie mniej jednak sporym plusem było, że Erza wciąż była nieobecna i Aya miała ochotę wielbić za to niebiosa i wszystkie smoki. Chociaż przypuszczała, że jak tylko Scarlett powróci to i tak wszystkiego się dowie i nie da jej żyć. Ale do tego czasu Pani Cienia uznała, że zdąży się schować. Zamelinuje się w jakimś opuszczonym domu, który nie zwraca niczyjej uwagi i będzie siedzieć cicho, zamawiając jedzenie poprzez dostawce, żeby nikt nie zobaczył. Oh! Jakie to by było piękne! Żadnych natrętnych wróżek, żadnego hałasu, żadnego truci i wtrącania się innych w jej sprawy. A szczególnie do tych innych zaliczała się właśnie Tytania. To nie tak, że Aya miał coś do Tytania, ale nie przepadała za nią. Dość często ja irytowała. Ale przecież nie każdy musi kochać cały świat, co nie? To nie była nienawiść, tylko raczej irytacja i słaby kontakt. Tyle. A że Aya ma dość trudny charakter swoją droga, to tym bardziej ciężko było jej się dogadać z Królową Wróżek. Kobiety chyba już tak czasami mają.
-Argh! No dajcież mi już spokój! Nie widzicie, że jesteśmy w stanie wojny?! Sprawy osobiste na bok! I tak wam nic nie powiem na ten temat choćbyście mi wisieli nad głową wieki! – brunetka wkurzyła się dość mocno, uwalniając przy tym mała falę energii, która trochę, aczkolwiek skutecznie, odsunęła i rozproszyła magów i Aya mogła czmychnąć do pokoju Mii. Tam był w miarę bezpiecznie. W końcu Polyushka nie dopuści by ktokolwiek zakłócał spokój chorego. A na dodatek jej samej. Ale to tak na marginesie. I Aya była pewna, że kobieta będzie chciała pozbyć się również jej z pomieszczenia, ale wolała to. Cóż… powiedzmy, że wybrała mniejsze zło.
-Chyba trochę przesadziliśmy. – mruknęła Levy, widząc reakcję koleżanki. Fakt – nie mogła odpowiadać przecież za wszystkich, ale sama też chciała się dowiedzieć czegoś. Ciekawość potrafi być bardzo zła w skutkach. I właśnie się o tym przekonała. A szczególnie ta nadmierna ciekawość.
-Ta. A najgorsze jest to, że miała rację. To nie jest czas na takie sprawy. – dodał z westchnieniem Fried, pocierając palcami nasadę nosa. Od tego wszystkiego chyba dostawał bólu głowy.
-Powinniśmy poczekać aż sama zechce nam o tym kiedyś powiedzieć. – dorzuciła Lucy i ignorując zawiedzione spojrzenia większości wróżek, zabrała się za analizowanie sytuacji gildii. Trwała wojna, a ona wolała wiedzieć jakie są ich realne szanse. Samymi chęciami niczego nie zwojujesz. Nawet jeśli mowa o Fairy Tail.
Laxus stał z boku i patrzyła na całą tą sytuację ze zmarszczonymi brwiami. Neah był kiedyś z Ayą. Znał ją bardzo dobrze. Ale ją zranił. I to mocno. Zdradził ją. A ona obwiniała o to bardziej siebie niż jego. Przypadkowe słowa Riddle pozwoliły mu odkryć kolejne rzeczy odnośnie Pani Cienia. I zrozumiał też, dlaczego tak bardzo trzyma ludzi na dystans. A przynajmniej uważał, że jest to jeden z tych głównych powodów.
Kiedyś Kin wspomniał coś o jakiejś stracie. Że kogoś stracili i to dwa razy. I że Aya przeżyła to chyba najmocniej z nich. Tak jakby ten ktoś był kimś najważniejszym w jej życiu. Albo prawie najważniejszym.

Mia umierała na ich oczach i nic się nie dało zrobić. Chociaż po ostatniej bitwie, proces ten uległ jednak spowolnieniu. Oznaczało to, że Luc nie ma na tyle siły, by zabierać jej duszę i moc. A przynajmniej nie z takiej odległości. Do takich wniosków doszły Riddle i Lena, starając się jakoś pocieszyć Ayę, która mogła jedynie patrzeć. Szczególnie, że polyushka bacznie się jej przyglądała, czy czasem nie próbuje zrobić czegoś… ryzykownego.
-Dorwiemy go. – powiedziała po chwili cieszy Hagane – Dowiedziałam się od Etny, że Orion już szuka tego idioty, a Luka nie ma zamiaru mu odpuścić. Powiedziała, że da mu lekcję życia i dobrego wychowania, skoro o nim zapomniał. A miała przy tym taki wzrok, że aż mnie ciarki przeszły. – zadrżała lekko na samo wspomnienie.
-Tak, mistrzyni potrafi być czasami naprawdę przerażająca. Nie dziwota, że jest najpotężniejszym magiem. – dodała Lena z westchnieniem
-Lepiej nie mów tego głośno w tym miejscu, bo jeszcze męską duma dziadka Makarova, do reszty ulegnie zniszczeniu. – zaśmiała się Riddle, trącając przy tym zielonowłosą koleżankę. Aya nie mogła się nie uśmiechnąć na ten widok. Szczególnie, gdy Lena ze śmiechem przysłoniła sobie teatralnie usta.
-Tak, tak. Masz całkowitą rację Riddle-san.
-Nie wiem co bym bez was zrobiła. – powiedziała Kuroi, uśmiechając się lekko – Nawet w najgorszej sytuacji potraficie się śmiać i wygłupiać tak zaraźliwie, że nawet trup nie mógłby stać z kamienną twarzą.
-Ty i ten twój czarny humor. – pokręciła głową blondynka i spojrzała na swoją imienniczkę – Młoda jest silna. Wytrzyma. Jeszcze się zdziwisz co z niej wyrośnie.
-Dzięki. – odparła Aya. Jakoś tak lżej jej było na duchu. A szczególnie gdy miała obok siebie takie dwa cosie.
-Ty jej lepiej nie dziękuj, bo jeszcze to w przyszłości wykorzysta i będzie chciała żebyś się jej „odwdzięczyła”. – zaśmiała się złośliwie Azuri – Pozostaje tylko mieć nadzieję, że to nie będą jakieś zbereźne rzeczy.
-Oż ty trawo wredna! – blondynka rzuciła się w jej stronę, a zielona natychmiast zrobiła unik i wybyła z pomieszczenia z głośnym śmiechem. Hagane rzuciła się za nią w pościg. Tak… z nimi nigdy nie dało się nudzić. A tym bardziej nie dało się mieć niechcianych, depresyjnych myśli czy innego niepotrzebnego cholerstwa, które tylko przynosiło szkody. Na umyśle, psychice i zdrowiu fizycznym.
-Sensei… - cichy szept otrząsnął ją z zamyślenia. Przez chwilę myślała, że się przesłyszała, ale lekko uchylone oczy Mii na pewno patrzyły na nią. Jej słowa były ciche. Bardzo, bardzo ciche. Ledwo słyszalne. Gdyby nie bardzo dobry słuch, Aya pewnie by ich nie dosłyszała – Ja… umieram, prawda? – Aya zawahała się, jednak gdy chciała odpowiedzieć, Mia znowu poruszyła ustami prawie bezgłośnie. – Nie zginę. Wytrwam. Zaczekam na ciebie sensei. – Aya była w szoku. Dziewczynka nie powiedziała już nic więcej. Zamknęła całkowicie oczy i dalej leżała tak, jak wcześniej. Zupełnie jakby sytuacja sprzed chwili nie miała w ogóle miejsca.
To nie mogły być omamy” – myślała Aya. Bała się, że od tego wszystkiego już do reszty oszalała. Ale nikt nie mógł jej powiedzieć, że nie miała złudzeń. Nikt nie mógł tego widzieć. Nikt nie mógł słyszeć. Nawet Polyushka. Jęknęła i objęła głowę rękami. Za dużo się działo. Za dużo. Czuła się winna temu co się teraz dzieje w Magnolii. W Fairy Tal. Temu co się dzieje z Mią. Uważała, że to jej winą jest, że życie jej uczennicy jest w niebezpieczeństwie. Gdyby to nie ona, a ktoś inny się nią zaopiekował, nie było pewnie tej sytuacji. I nagle dotarło do niej, że w takim razie te trupy, które walają się w całym mieście… są zatem pośrednio również jej winą…

Było już ciemno. W lesie, choć zwierzęta nocne powinny właśnie iść na łowy, było zupełnie cicho. Gdyby ktoś się tu zapuścił, z całą pewnością nie miałby zbyt przyjemnych emocji. A szczególnie gdyby spotkał pewnego czerwonowłosego osobnika, który w tym momencie kulił się pod jednym z drzew. Tak, to był Luc. Wplótł palce we włosy i trzymał się za głowę. Kucał pod drzewem, kompletnie nie zwracają uwagi na otoczenie. Czoło opierał o zgięte kolana. Wyglądał w tej chwili jak małe, zagubione dziecko. Ale każdy kto by tak pomyślał i choćby odważyłby się podejść zbyt blisko, zostałby natychmiast zabity, albo poddany okropnemu cierpieniu. Nic przyjemnego.
-Luka… - wyszeptał. To był jedyny dźwięk jaki niósł się po wymarłym lesie, pozbawionym życia.
Tej nocy we śnie zginęło wielu ludzi. Ludzi, którzy myśleli, że w końcu mogą zaznać spokoju. Ale przerażający mrok zabrał ich życia, kiedy najmniej się tego spodziewali. Jego łapska zabrały w mrok wiele żyć. Mrok, którego oczy błyszczały na czerwono. Mrok, którego aktywność zbudziła do życia stworzenia, nie mające już nigdy chodzić po ziemi. W sercach ludzkich zbudziła rozpacz, strach, zwątpienie. To było coś, co nigdy nie miało się zdarzyć, było wbrew naturze. A jednak zostało przewidziane.
-Rea… ty wiedziałaś… - wysyczał Luc – Jak śmiałaś się wtrącić?! – jego przerażający krzyk rozniósł się echem po całym lesie.
Nikt nie był świadomy, że to wszystko jest niczym w porównaniu z tym, co miało dopiero w niedalekiej przyszłości nadejść. Czymś przerażającym wywodzącym się z najgłębszych otchłani zła.


***

Rozdział pisany przy piosence: „Time of Dying” – Three Days Grace

Tak, tak – wiem, że notka naprawdę bardzo krótka (chyba najkrótsza ze wszystkich przeze mnie pisanych), ale tak jakoś wyszło. No i kolejna pojawi się może szybciej. Plus – napisałam ją bardzo szybko. No i rzecz jasna jeśli notki będą troszkę krótsze, to będzie ich więcej, co nie? Tak, wiem… moja chora logika.
BTW – co myślicie o nowych postaciach?
W następnym rozdziale dowiecie się kim jest Rea i co ma wspólnego z tym wszystkim. Poznacie też kolejną nową, aczkolwiek niezwykle ważną postać.
Spodziewajcie się coraz szybciej toczącej się akcji. Od razu uprzedzam, że Mii nie zabiję. Co nie oznacza, że wszystko zakończy się szczęśliwie… Hehe…
Naturalnie mam zamiar jeszcze kogoś pozbawić życia, ale tego dowiecie się później.
Dziękuję z całego serca Fadziulce i Marcie oraz Arii Meredith. To im również jest dedykowany rozdział.
A teraz krótki bonus:
 ETNA
LUKA & BIG YORU

2 komentarze:

  1. "-Nie wiem co bym bez was zrobiła. – powiedziała Kuroi, uśmiechając się lekko – Nawet w najgorszej sytuacji potraficie się śmiać i wygłupiać tak zaraźliwie, że nawet trup nie mógłby stać z kamienną twarzą."

    Awwww! To takie urocze! Zwłaszcza z ust Ayi! Jak zwykle kocham momenty z Ayą, Riddle i Leną! Tylko Kina brakowało! ^^ Czy już wspominałam że Luc mnie tak niemiłosiernie wkurza, że mam ochotę go zdzielić krzesłem w łeb? No nic... czekam na nowy rozdział! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    no jak dobrze, ze wróżki jak i reszta nie zamierzali drążyć tego tematu, Luck jest bardzo niebezpieczny i mam nadzieję, że go pokonają....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń