niedziela, 20 lipca 2014

Bonus z okazji 11 000 wyświetleń!

Jak w tytule: Bonus z okazji 11 000 wyświetleń! Dziękuję, że wciąż jesteście ze mną! I choć smutno mi troszkę, że tak mało komentarzy jest pod notkami (i nie wiem z jakiego powodu), to nie zamierzam przestać pisać. Dokończę tą historię - tego możecie być pewni. Już wszystko zaplanowane (no większość). Pozostaje tylko zrobić z tego planu rozdziały.
Co do tego posta... jest to bonus, który nie ma nic wspólnego z fabułą. Taki one-shot można by rzec. A zatem zapraszam do czytania i mam nadzieję, że się wam spodoba!

***

Tego dnia było wyjątkowo spokojnie. Natsu nie kłócił się z Greyem, Gajeel nie śpiewał, nikt się nie bił i nawet Erza nie posyłała morderczych spojrzeń w kierunku innych. Właściwie to nie miała nawet powodu, ale przeważnie akurat to nigdy jej nie przeszkadzało w owej czynności. W końcu zawsze można znaleźć coś, do czego można by się przyczepić. A przynajmniej według Erzy. Choć raczej powinno się powiedzieć według innych magów, sądzących, że tak właśnie myśli Scarlett. Zagmatwane, ale cóż poradzić? To Fairy Tail!
Jakiż był powód tej oto cudownej atmosfery? Oh! Powód jest jakże prosty i błahy. Otóż tego dnia wnuk mistrza – Laxus Dreyar – obchodził swoje urodziny. Czemu zatem Fairy Tail nie plątało się właśnie w balonach i innych ozdobach? Otóż gdy tylko informacja o „święcie” wypłynęła wróżki planowały urządzić ową imprezę, jednak sam solenizant skutecznie wybił im to z głowy. W dość ciekawy i niezwykle skuteczny sposób…
Nie mniej jednak magowie postanowili uczcić ten dzień w jakiś sposób. A skoro imprezy nie mogło być, to postanowili zachowywać się… no… inaczej. I tak oto zagadka została rozwikłana!
Ta… Dobrze by było. W momencie gdy solenizant cieszył się tym spokojnym dniem, do budynku gildii wparował nieproszony gość. A raczej kilka nieproszonych gości. W tej grupce znajdował się jakiś staruszek z brodą, na którego widok Makarov zaczął machać ręką oraz 3 młodzieńców. W tym tylko jeden wyglądający w miarę normalnie. Pozostali mieli w rękach aparat bądź notatnik.
-To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. – mruknął młody Dreyar, patrząc krzywo na zaburzających jego spokój gości. Przez pewien czas miał nadzieję, że jednak uda mu się mieć choć chwilę spokoju, a teraz… najchętniej wybył na jakąkolwiek misję. Byle z dala od tej… dziczy, która zaczęła się coraz bardziej rozszerzać.
-Laxus! – zawołał wesoło staruszek Makarov – Poznaj proszę Diexa Vallou. Jest moim dobrym przyjacielem.
-I redaktorem tygodnika „Prawda”. – wtrącił się z błyskiem w oku staruszek z brodą, a dwójka dziwaków zaczęła coś skrzętnie notować.
-Tak. To też. Jest też byłym członkiem gildii magicznej. – wyjaśnił mistrz, a Laxus kiwnął niechętnie głową.
-Ah! Emerytura! Nawet magów kiedyś dopada! Na szczęście mam teraz nowe zajęcie.
-Panie Diex. – odezwał się cicho ten jedyny w miarę normalny osobnik z tej grupy cudaków – Jeśli już nie jestem potrzebny to…
-Ależ jesteś! – zawołał Vallou – Ale o tym później. To jak? Czy moi chłopcy mogą się tu troszkę rozglądnąć? – spytał uprzejmie, a Laxus w duchu liczył, że na jego dziadka spadnie teraz jakiś przedmiot, rzucony chociażby przez Natsu (pierwszy raz na niego liczył), który uniemożliwi padnięcie odpowiedzi twierdzącej. Niestety Natsu, jak to Natsu… nigdy nie robi tego, czego się od niego oczekuje. A szkoda… Chociaż raz by się przydał.
-Ależ naturalnie! A my za ten czas powspominamy stare czasy! Cieszę się, że mnie odwiedziłeś. To w twoim stylu robić takie niespodziewane odwiedziny.
-Tak, tak. A powiedz… - reszta rozmowy zginęła w szumie jaki powstał gdy dwójka pseudo-reporterów postanowiła się trochę „rozglądnąć’.
Nikt jednak nie przypuszczał, że już następnego dnia będzie im dane oglądać efekty tego dziwnego widowiska. A o przekazie i sensie już lepiej nie wspominać. Tego się z całą pewnością nie spodziewali. A tym bardziej wywiadu, którego nikt z Fairy Tail nie udzielił. Co było pewne zważywszy na pilnujące wszystkiego, czujne oko Erzy, która za punkt honoru wzięła sobie, by owo święto, choć trochę odbiegało od zwyczajnych dni w gildii.
Jak zatem brzmiało to komiczne przedstawienie?
W tym numerze przedstawimy wam wszystkim życie jednej z najsławniejszych gildii we Fiore – Fairy Tail. Jeden z naszych redaktorów odwiedził niedawno ich posiadłość i kilkoro osób zgodziło się udzielić mu odpowiedzi na pytania, które z całą pewnością nurtują wielu z nas.
W sekrecie redaktor ten powiedział nam również, że nie wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem. Dlatego też w obawie o swoje zdrowie i bezpieczeństwo poprosił nas, byśmy nie ujawniali jego pełnego imienia i nazwiska. Mimo wszystko Fairy Tail są najbardziej nieprzewidywalną gildią wszechczasów.
Re: Czy gdy dowiedziałaś się o pokrewieństwie mistrza gildii oraz jego wnuka z mistrzem jednej z mrocznych gildii, nie próbowałaś odejść? – spytał jednej z kobiet nasz redaktor
W: Oh… przeszło mi coś takiego przez głowę, ale ostatecznie wynikły by z tego same problemy. [chodzi o to, że nie chciała narażać FT, a problemy czyli że szukali by jej i mogliby stać się celem czy coś]
Re: To znaczy? Czy czegoś się obawiasz?
W: W Fairy Tail? Tu się nawet krzesła powinieneś bać! Nigdy nie wiadomo kiedy ci takie na głowie wyląduje. [czysta prawda]
Zaskakujące? Osobiście uważamy, że akurat tego można się było spodziewać. Chwilę później nasz posłaniec dotarł do kolejnych smakowitych kąsków.
Re: Krąży plotka, że podobno chciałbyś sklonować kogoś. Czy to prawda?
M: Nie wiem skąd to wiesz, ale przestań drążyć. – ta odpowiedź, wysycona jadem i irytacją mówi sama za siebie. Gdy spytaliśmy i to klonowanie, osobnik ten zmienił swoje dotychczasowe nastawienie. Myślę, że więcej dopowiadać nie trzeba.
Ale to nie wszystko! Jest to dopiero wierzchołek góry lodowej, jaką są tajemnice Fairy Tail oraz życie jej członków.
Re: Jaka była twoja najdziwniejsza fantazja? – spytałem w pewnym momencie jednego z mężczyzn
M: Zjeść cały dom zbudowany z mięsa! – odparł i zabrał się za konsumpcję swojego posiłku składającego się z steku, ryby, kurczaka i… znowu steku.
Re: To by było raczej niezdrowe. Jaka jest największa ilość jedzenia jaką zjadłeś na raz?
M: E… A myśmy, że liczyłem? Przy takiej ilości kurczaków i soczystej wołowinki można się zgubić!
Re: Czy nie myślałeś kiedyś o tym, by przejść na wegetarianizm?
M: Żartujesz?! Prędzej smoczy zabójcy przestaną mieć chorobę lokomocyjną! Mięso to moje życie!
Tak… myślę, że wszyscy się zgodzimy, że to nie była zbyt normalna i zdrowa reakcja. Nasz redaktor, choć starał się zachować obiektywizm, w sekrecie zdradził nam, że pomyślał wówczas podobnie. A chwilę później, gdy oberwał surowym kawałkiem mięsa, był już pewien.
„Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to zmasowany atak mięsny na wszystkich fanów warzyw. Wiem, śmieszne… ale po tej gildii można się wszystkiego spodziewać. Nawet tego, że w najbliższym czasie zrobią broń masowej zgłady napędzaną mięsem.” – mówił nasz informator.
Re: Wyobraź sobie swój nagrobek. Co byłoby na nim napisane?
W: „Zabiorę ze sobą wszystkich naszych wrogów, choćbym miała powstać z martwych.” – coraz bardziej pogrążałem się w świadomości, że znajduję się w niebezpiecznym dla mnie miejscu.
Re: Wyobraź sobie, że widzisz swoje życie za pięć lat. Co widzisz?
W: Co to za głupie pytanie?
Re: Standardowe. Co ci szkodzi odpowiedzieć?
W: Dobra, już dobra. Co widzę? Erzę, która związuje Natsu i Greya. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić nic innego. – po tym wyznaniu przez chwile zastanawiałem się, czy aby dobrze usłyszałem, ale nic nie zapowiadało tego, by było inaczej.
Re: W jakiej temperaturze się najlepiej czujesz?
M: W każdej! Nie straszne mi zimno, ani ogień!
Re: Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w swoim życiu, co by to było?
W: Nie dopuszczenie by… - zapadła chwila dziwnego milczenia, aż w końcu stało się coś dziwnego – Erza! O! Pan ma do ciebie jakieś pytanie! – i zniknął. Gdy zadałem to samo pytanie pannie Scarlett, odpowiedziała, że choć żałuje niektórych rzeczy, to niczego by nie zmieniła, bo dzięki temu, może być tam gdzie jest i z tymi ludźmi. Jakże mądre słowa! Szkoda tylko, że przy ich wypowiadaniu przyduszała jednego ze swoich towarzyszów.
I tym oto wspaniałym akcentem zakończymy nasz artykuł. A wszelkie podane tu informacje pozostawiamy waszemu osądowi.
-Co to w ogóle za chore brednie? – oburzył się Laxus – Czy ja nie mogę mieć choć chwili spokoju nawet we własne urodziny?! Won mi z oczu hieny przeklęte! – ostatnie zdanie wykrzyknął w zirytowaniu w kierunku tłumu reporterów czatujących pod bramą wejściową do gildii.


2 komentarze:

  1. Po pierwsze coś czego nie mogę nie skomentować... pierwszy obrazek z Laxusem... Jego... mina...jest...boska! Buchnęłam śmiechem jak ją zobaczyłam! ^^ Co do bonusika... chyba wiesz co o nim myślę? ^^ Jest boski! Biedny Laxus nie może mieć spokoju nawet we właśnie urodziny! I nie wiem czemu na tekst "Won mi z oczu hieny przeklęte! " parsknęłam śmiechem. Naprawdę nie wiem czemu ^^ Pytania... mistrzowskie, odpowiedzi... jeszcze lepsze! Coś pięknego. Ah, wiem że już ci to mówiłam ale zawsze mam niedosyt tego co piszesz. Ja chcę więcej! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    haha boskie, ciekawe kto udzielał tych wywiadów...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń