czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 9


Postanowiłam dzisiaj dać notkę, bo szczerze mówiąc nie wiem czy w sobotę dam radę. A teraz parę spraw organizacyjnych lub dotyczących opowiadania.
1. Trochę mi przykro, że zamiast komentarzy z każdym kolejnym rozdziałem przybywać, to ich ilość spada. Nie wiem, czy piszę coraz gorzej, czy może historia was nudzi, albo coś... ale... jak mi nie powiecie co jest źle to nie będę o tym wiedzieć. Wciąż się uczę jeśli chodzi o pisanie, więc wiem że idealna nie jestem, ale to jednak trochę przykre... Wiem, że ferie są itd. ale... był aż 3 tygodnie. Myślałam, że przez ten czas komów będzie więcej, ale najwyraźniej się myliłam.
2. Teraz wyjaśnię odnośnie opa. Tak dla ciekawskich (o ile to ktoś przeczyta). Głównie jest to la Desu-chan, bo ta zauważyła coś słusznego. Tak… Chodzi mi o relacje między Ayą i Kinem… Hehe… Bardzo spostrzegawcza jesteś! Otóż… Hm… zastanawiam się czy tak publicznie dać spoilery… Hmm… O! Wiem! Desu-chan! (lub ktoś inny ciekawski) Jak będziesz chciała się jeszcze czegoś, dokładniejszego dowiedzieć, to pisz pocztą, albo podaj GG. No jakoś się ze mną skontaktuj jak chcesz! ^^ Wtedy wyjaśnię ci zależność między tą dwójką :p
3. No! I Również Desu-chan dedykuję ten rozdział! Jak już mówiłam: za twoją spostrzegawczość ^^! No i jeszcze dedyk dla Fadziulki: dalej łączę się z tobą w cierpieniu!
No to tyle! Zapraszam do czytania! 

***

---== Z perspektywy Ayi ==---

-No co za debil… Wrr… Idiota! – jeden kieliszek – Mówiłam mu tyle razy by tak do mnie nie mówił… - drugi kieliszek – Wrr… No jak on mógł?! – trzeci i czwarty kieliszek – Debil… - kolejny kieliszek i kolejny… - Mira! Następny!
Wciąż byłam cała czerwona na twarzy. Ledwo wyszłam od Kin’a, a już wypiłam trochę za dużo. Ale mnie to nie obchodziło. Cóż… Lucy wróciła do glidii, więc z tej okazji zrobili imprezę. O bogowie!
-No nie wiem… wypiłaś już całkiem sporo, a to bardzo mocny trunek.
-Lej nie gadaj! Zremisowałam z Caną! Następny!
-Uhh… No niech ci będzie… Ale to już ostatni!
Nawet nie odpowiadając Strauss wypiłam to co mi nalała i postawiłam szklankę przed nią, aby nalała ponownie. Ta jednak uparcie stała z butelką w ręce, wpatrując się we mnie krytycznym wzrokiem.
-Ne… Miruś!
Białowłosa popatrzyła na mnie zszokowana i kategorycznie odmówiła dalszego podawania mi alkoholu. No, ale czemu no?! Przecież trzeba korzystać z okazji! Cana tez piła ile wlezie!
-Oj! Facet! Prawdziwy mężczyzna…
-Zamknij się Elfman!
-Bo co Natsu?! Prawdziwy…
-Nie przeszkadzaj! Walczę z Grey’em! – jebut „Real Man” z pięści – O! Aya! Co porabiasz? Walcz ze mną! Aż się napaliłem!
-Idioto! My jeszcze nie skończyliśmy!
-Miruś! Następnego no! Nie daj się prosić!
-Aya?
Teraz to nie tylko Mira, ale również Natsu, Grey i jeszcze paru innych magów było w szoku. No bo… no… W sumie, to nigdy tak nie mówiłam do Miry. No, ale mówi się trudno!
-Aya-sama! Znowu pijesz?! I coś ty taka czerwona? Rozchorowałaś się?!
No nie! Znowu się zaczęło! Jęknęłam załamana. Zanuciłam sobie cicho pewną piosenkę, co by się uspokoić. Na moje nieszczęście Mia miała na tyle czuły słuch, że mnie usłyszała. I co? I z gwiazdkami w oczach wgapiała się we mnie. Ta… A jej pisk to normalnie zmarłego by obudził. Machnęłam ręką z zamiarem odgonienia jej, ale moja zacna kończyna wylądowała na… czymś… a raczej na kimś. O kim mowa? Cóż… Blond włosy, duży, umięśniony, poważny, czasem sarkastyczny, z blizną na twarzy. Poziom maga klasy S. Mam wymieniać dalej czy już wiadomo o kogo chodzi? Popatrzyłam z irytacją w tamtą stronę. Laxus również się we mnie wgapiał z lekko uniesioną brwią. Miałam ochotę schlać się tak żeby nic nie pamiętać. Niestety… To i tak było niemożliwe… Wszystko i tak zapamiętam. Na horyzoncie pojawiła się kolejna złota czupryna. Tym razem jednak moje oczy zabłysły niebezpiecznie i już po chwili Kin leżał obok krzesła, na którym siedziałam. Dokładnie – leżał… z twarzą przy podłodze. Jakim cudem? Otóż wiedząc, że wstanie z miejsca mogło się skończyć tragicznie w skutkach, użyłam magii co by tu tego debila ściągnąć.
-Ayuś?
-Kin~!
Tak! Oto wspaniały, słodki i dźwięczny głos Ayi! Złowrogi głos… Już się miałam wydrzeć na tego debila, kiedy w powietrzu obok nas pojawił się płomień. Zielony płomień. A w płomieniu pojawiła się kartka. Materiał opadł na ziemię lekko przypalony, a samo „światełko” zniknęło. Oczy moje i Kin’a rozszerzyły się. Natychmiast wytrzeźwiałam. Natsu już miał chwycić „to coś”, ale uprzedziłam go i z lekko drżącymi rękami rozłożyłam kartkę. List, a raczej wiadomość, przeraził mnie. A raczej jego treść zapisana eleganckim, czarnym atramentem. Z każdym słowem w moich oczach było coraz więcej szoku. Kiedy dotarłam do końca… spuściłam głowę, a grzywka opadła mi na oczy. Kin wyciągnął mi list z ręki i również przeczytał. Jego reakcja była podobna. Dotąd wesoły uśmiech zniknął. Chwyciłam go za rękaw nawet nie podnosząc głowy. Ten popatrzył na mnie zbolałym wzrokiem. Mruknął coś, że musimy na pewien czas wyjść i skierował się do wyjścia. Nie puszczałam go nawet na chwilę. Mia chciała coś zrobić, powiedzieć, ale widząc wzrok blondyna zrezygnowała. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Kin upuścił gdzieś kartkę. Nie martwiłam się o to, bo wiedziałam, że i tak spłonie.

---== Narrator ==---

Kiedy Kin z Ayą wychodzili z gildii, blondyn upuścił list, który wcześniej oboje czytali. Zanim ten dotknął ziemi, zajął się ogniem zielonym. Jednak Dragneel w porę go ugasił. Niestety… Części nie dało się odratować. Erza wzięła papier do ręki i zmarszczyła brwi.
-Co się stało Erza?
-Dziwne… Nie rozumiem o co tu chodzi. Niektóre zdania, a nawet słowa są bez sensu. A te liczby… zaraz… To może być data!
-Data na końcu listu?
-Hmm… Jeśli iść tym tropem… to nazwa poniżej może być miejscem.
-Miejscem?
-Cóż… Ta dwójka GDZIEŚ poszła, więc… może miejscem spotkania?
-To by miało sens. Tylko oni wiedzieli o co chodzi z tym ogniem, więc list był do nich. A co za tym idzie pewnie oni jako jedyni go rozumieją.
Rozmowa trwała między Greyem a młodą Scarlet. W tym momencie jednak ponownie wtrącił się Natsu.
-Trzeba ich śledzić!
-Wyjątkowo zgodzę się z Natsu. – tak… oto przebiegłość Erzy – Może w ten sposób dowiemy się o nich czegoś.
-Więc chodźmy! Ale się napaliłem!
Kilku magów z Erzą i Natsu na czele nie myśląc dłużej, ruszyło. Jednak dotarło do nich, że nie wiedzą gdzie mają iść. Cofnęli się o mistrza i spytali go o nazwę z kartki.
-Hmm… Nie jestem pewien, ale to chyba gdzieś poza królestwem Fiore. Albo na jego granicach.
-Może pójdźmy do Polyushki? Ona powinna coś o tym wiedzieć… - tak… znowu Grey
-Ah! Już wiem! To miasto morskie na granicy Fiore! Na północ stąd! W sumie… Można tam dojechać w jeden dzień i noc. Z tego co pamiętam to z Jeną przesiadką.
-Dziękujemy mistrzu! Ale się napaliłem!
I już ich nie było. Znowu… Po 10 minutach dotarli na peron. Jednak ich pociąg dopiero odjechał, a następny był o 22. Data wyznaczona w liście to nie dzień następny, a jeszcze kolejny, więc powinni zdążyć. Postanowili jednak nie zwlekać i jakimś cudem udało im się dotrzeć do sąsiedniego miasta gdzie mieli już dwa pociągi. Pierwszy był za 30 minut. Wsiedli do niego i bardzo wczesnym rankiem dnia następnego byli na miejscu przesiadki. Tam wsiedli w kolejny pociąg i na granicę dotarli późnym popołudniem. Później musieli jeszcze podjechał kawałek samochodem/bryczką. Rozglądnęli się. Mała wioska położona na skarpie, nad morzem. Nie widzieli niczego niezwykłego. Już mieli wrócić do miasta obok, kiedy uwagę Happiego przykuło kilkoro ludzi w czarnych płaszczach. Zatrzymali się w jedynym w tym miejscu motelu, więc pobyt tam i wróżek nie zdziwił nikogo. Erza obserwowała tajemniczych gości. Z tego co usłyszała z ich rozmowy z recepcjonistką, mieli zostać tu do jutra do nocy. Wróżki zamówiły sobie pokoje i poszły spać. Z samego rana obudziła ich Scarlet, Wendy, Carla i Lucy. Z tym, że ta ostatnia jakoś tak niechętnie wyruszyła z nimi. Poszli do baru i usiedli tak, by dobrze widzieć drzwi wyjściowe. Przesiedzieli tam śniadanie, obiad i kolacje. Oczywiście posilili się, aby mieć siły na dalsze „szpiegowanie”. Czemu nie poszli szukać Ayi i Kin’a? Mieli jakieś takie przeczucia, że wystarczy jak pójdą za tymi osobami w płaszczach. Tajemnicze osoby pojawiły się dopiero o 21, czyli pół godziny przed zachodem słońca. Wyszli z motelu, a wróżki odczekały chwilę i zrobiły to samo. Zwracali trochę na siebie uwagę, w tak dużej grupie, więc założyli płaszcze, które mieli ze sobą, lub kupili. Nie było im gorąco. Noc zapowiadała się na chłodną i deszczową.
Fairy Tail idąc za nieznajomymi dotarło nad urwisko na obrzeżach wioski. Zaraz obok małego lasu. Tam zobaczyli spora grupkę ludzi ubranych tak samo, w czarne płaszcze. O dziwo – takie same. Nie można było zobaczyć ich twarzy przez kaptury. Nie podchodzili za blisko tylko skryli się między drzewami. Grupka stała tam nad urwiskiem dobrych kilka godzin. Patrzyli jak ognista kula chowa się za horyzontem. Księżyc świecił w nowiu. W końcu zaczęła dochodzić północ. Wśród nieznajomych zapanowało lekkie poruszenie i podeszli bliżej krańca skarpy. Zawiał mocny wiatr i w powietrze uniosło się mnóstwo kwiatów. Kilkoro osobom pospadały kaptury. Magowie rozpoznali wśród nich Kin’a oraz Ayę, która po chwili padła na kolana. Patrzyła jednak w przed siebie jak reszta. Tylko przez wiatr, włosy miała na twarzy. Blondyn podszedł do niej i nie zmieniając „obiektu wzroku” położył jej dłoń na ramieniu. Dopiero po chwili wróżki zorientowały się, że w powietrze uniósł się też pył, który wraz z kwiatami „poleciał” w stronę morza.
Ludzie w płaszczach stali tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu kiedy wiatr zmalał i kaptury ponownie wylądowały na głowach ruszyli w drogę powrotną. Wróżki schowały się bardziej w gęstwinie roślin, aby ich nie zauważyli, co i tak łatwe nie było o tej porze. Po chwili nie było ani śladu po obecności tych ludzi. Wróżki również wróciły do wioski i widząc, że za chwilę mają pociąg postanowili wrócić już do Magnolii. O dziwo nigdzie nie widzieli Ayi. Uznali więc, że spotkają się w gildii. Nie wiedzieli czemu, ale coś im mówiło by już skończyć szukanie młodej brunetki.  Kiedy wrócili, było po południu. Jakimś cudem pociąg na przesiadce pasował im tak, że wrócili trochę szybciej. Pozostali zadawali im pytania, a ci opowiedzieli im wszystko co widzieli. Niestety nowej członkini gildii i jej znajomego wciąż nie było.
Minęły kolejne dwa dni i wróżki zaczęły się martwić. Jednak późnym wieczorem do gildii wpadła Wendy i oznajmiła, że przed chwilą widziała ich jak wracali z peronu. Mistrz postanowił, że na nich poczekają i urządzą imprezę powitalną. Niestety… I tym razem się zawiedli, bo owe osoby nie pojawiły się w gildii. Również dnia następnego. W końcu kiedy wróżki miały po nich wyruszyć, ci jakby nigdy nic weszli do gildii i wzięli jakąś robotę. Mira jednak zatrzymała ich.
-Aya-chan… Możemy porozmawiać?
-Wiesz… Trochę nam się spieszy na pociąg więc…
-Tylko przez chwilę…
-No… dobra! Byle szybko.
-Powiedz… Gdzie byliście tak długo?
Magowie wpatrywali się w nich chamsko jak sępy. Bez wyjątku. „Grupa poszukiwawcza” podeszła bliżej.
-Daleko… Mieliśmy parę spraw do załatwienia.
-Co robiliście na granicy?
Tak… Tylko Tytania była zdolna spytać o coś tak ważnego i delikatnego prosto z mostu. Na dodatek, skąd oni niby mieliby wiedzieć gdzie była ta dwójka? Otóż to…
-Czy to ważne?
Aya milczała, więc odpowiedział blondyn. Nie wyparł się. Kontem oka spojrzał na swoją towarzyszkę. Było z nią kiepsko.
-Aya-chan… czy coś się stało?
I tym razem niebieskooka nie odpowiedziała. Spuściła tylko głowę. Jej przyjaciel westchnął cierpiętniczo i uznał, że w końcu wróżki powinny poznać prawdę. A przynajmniej tą jej część. Należała im się. Martwili się w końcu o nią. 
-Byliśmy… - głos mu lekko przycichł, więc wziął głęboki oddech, a magowie wlepiali w niego swój wzrok. Aya milczała. – Byliśmy na pogrzebie! – tym razem powiedział to głośno, jednak po chwili warknął lekko – Zadowoleni? Teraz wybaczcie, ale spieszymy się…
-Na czyim? – Erza nie okazała ani odrobiny delikatności – To nie wyglądało na pogrzeb.
-Erza! – Natsu właśnie przypomniał czerwono-włosej, że byli tam pod przykrywką.
-I tak wiedzieliśmy. Orion was wyczuł. Nie chcieliśmy jednak przerywać uroczystości i nastroju. A to czyj to był pogrzeb… to już nasza sprawa.
Blondyn już miał wyjść, kiedy ponownie odezwała się Erza.
-To nie wyglądało na pogrzeb. A tym bardziej na uroczystość.
-Nie musisz znać szczegółów Erza. – pierwszy raz jak dotąd odezwała się Aya, a jej głos lekko drżał – My nie pytamy o twoją przeszłość. Ty masz swoją, a my swoją. Tak samo mamy swoje tradycje, a teraz wybaczcie. Kin… Idziesz?
-Hai, hai…
-Sensei?
-O co chodzi Mia?
-Emm… Przepraszamy…
-Nie przejmuj się tym teraz. Porozmawiamy jak wrócę.
To mówiąc wyszła z budynku, a blondyn ruszył za nią. Złotooki doskonale widziała jak jego przyjaciółka ledwo utrzymuje spokój. Ledwo zniknęli za rogiem, Aya skręciła w boczną uliczkę i padła na kolana. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Kin podszedł do niej, ściągnął z siebie czarny płaszcz i zarzucił go na dziewczynę. Pod spodem skrywał równie czarne ubranie. Aya nie zmieniła swojej pozycji. Wciąż siedziała na ziemi i lekko się trzęsła. Na podłogę zaczęły kapać łzy. Bezgłośnie płakała, a słone krople płynęły jej po twarzy. Po prostu wypływały z oczu. Pierwszy raz od ładnych paru lat płakała. Uspokoiła się dopiero po jakichś 15 minutach. Otarła twarz i przywołała na twarz obojętny wyraz. Oddała płaszcz Kinowi i oboje ruszyli na misję. Załatwili to szybko i wrócili do miasta. Jednak nie udali się do budynku gildii, a do mieszkania Ayi i Mii. Jak się okazało w mini salonie siedziała Mia. Kiedy tylko zobaczyła kto przyszedł, wstała i przytuliła się do swojej mistrzyni.
-Sensei…
-Mia… Przepraszam cię za tamto, ale nie czułam się najlepiej. Musiałam sobie wszystko przemyśleć.
-Ie… Nie przejmuj się tym Aya-sama! – dziewczynka uśmiechnęła się wesoło - Może chcesz się czegoś napić? Zrobiłam herbatę! Twoją ulubioną! Napij się a ja przygotuję ci ciepłą kąpiel! Pewnie jesteś zmęczona po podróży!
Brunetka popatrzył zadziwiona na wchodzącą do łazienki podopieczną. Ten uśmiech wszystko jej wynagrodził. Od razu humor jej się polepszył, a jak tylko poczuła zapach ciepłego naparu, który przygotowała Mia, na jej twarz wkradł się uśmiech. Smutny, ale uśmiech. Po wypiciu herbaty weszła do wanny pełnej ciepłej wody. Kiedy wyszła było już naprawdę późno. Mia spała w drugim pokoju, a Kin wyłożył się na łóżku Ayi. Ta jednak zignorowała to i położyła się obok. Mając głęboko gdzieś to, że blondyn zazwyczaj obrywał za takie zachowanie, przykryła się i przytuliła do poduszki. 

***


No! To tyle! Ujawniliśmy trochę innych zachowań Ayi i jej przeszłość. Zresztą nie tylko jej, ale też Kin'a. Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania! Następny rozdział pojawi się zapewne 9 lub 16 lutego. 

7 komentarzy:

  1. Ohm Bosz... Ja chyba w samozachwyt popadnęęęę...
    H: Nie na długo... menda jedna wąsata... =,=
    Ja nie mam wąsów!
    H: Widocznych!
    Nie mam! Nananananananana! Nie mam wąsów! Nie mam wąsów! NIE, MAM, WĄSÓW! Nanananana!
    H: Hłe, hłe, hłe... Tak to wygląda, kiedy po wywiadówce przychodzi mama i mówi jej, że ma najlepszą średnią w klasie-4, 6... -.- Żałosne...
    Nananana!
    H: Muszę ją trochęęę zgasić, bąąą, juutro będzięę przypałłł...
    ... Pierwszy raz ktoś pochwalił mą ciekawość O__O Mi się wydaje, że ja raczej oczywistą rzecz walnęłam. Coś tam zalatywało romansem, ale jak znam życie... będą przyjaciółmi =3=
    H: W sumie się cieszysz, bo wolisz Laxusa z Ayką :D
    Zamknij się -_- Ehh... Dlaczego zawsze piszę długie komentarze? Muszę dokończyć rozdział na Naruto =.=
    Nieważne. Widzę, że Ayunia, jak przyjdzie co do czego to jest raczej postacią zagubioną, typu-krucha w środku, harda-na zewnątrz. Widać, że w przeszłości musiało stać się coś, co ją zdecydowanie zmieniło... O, jest Mia! Ostatnio jej trochę brakowało. Właśnie, Mia i jej moce też mnie intrygują :) Fajne są. Wie-sz, nie walaj zbyt wiele tajemnic też, bo potem będzie trudno wyjaśnić... Ja nie widzę nadmiaru, ale to moja sugestia-nie patrz rozdziały z mego pierwszego opowiadania o FT.
    To się robi coraz ciekawsze :) Przykrótkawy rozdział, w porównaniu do reszty, ale ja nie mam pretensji, liczy się forma i treść o długości :P
    Jeżeli jakieś błędy... "ogniem zielonym"-takie zamiany występują raczej w wierszach, lepiej i naturalniej by brzmiało "zielonym ogniem". Do opisów miejsc i uczuć się nie wtrącam, cieszę się, że są, jakie są-moje zajmują po pare stron, a i tak wiem-z doświadczenia, bo mój kumpel czyta, że czytelnik przewija w dół i w dół, do jakichś dialogów lub walk.
    Znalazłam też parę powtórzeń-choćby "...dźwięczny głos Ayi! Złowrogi głos… "-można dać "złowrogi ton", by uniknąć stylistycznego :D
    To tyle mojego. Naprawdę nie lubię wytykać błędów :( , bo mnie ludzie nie lubią...-Sama i tak robię miliony stylistycznych, ortografów i interpunkcyjnych >.<
    Nom... A co do pogaduszek... Meine(niemiec mnie dobija) numer ist: 45327662
    H: A tera idziemy na stosie Desu spalić!-czyt. napisać rozdział, inaczej-spalić mój mózg =.=
    Sayołnara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooow... Długie... I... I'm first! Jestem pierwsza!
      H: Desu forever =.=
      *kiwa*

      Usuń
  2. Noo nie rozwiałaś zbyt wielu niejasności! To, że byli na pogrzebie wiele mi nie powiedziało^^ Swoją drogą dość nietypowy pogrzeb, ale Erza nie ma prawa oceniać takich uroczystości... Ciekawi mnie czyj to mógł być pogrzeb i interesująca forma poinformowania o nim, jeszcze te czarne płaszcze! Mam wrażenie, że więcej się roi pytań teraz niż wcześniej :D Choć najbardziej mnie intryguje pochodzenie bohaterki! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, mrocznie się zrobiło o.o mi to całe spotkanie przypominało spotkanie jakiejś sekty xD Czego jak czego, ale pogrzebu się nie spodziewałam. Zapowiada się ciekawie. Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogrzeb był naprawde interesujący, fajnie to wszystko opisałaś i w ogóle. Aż mi się troche smutno zrobiło... hmm... co jeszczę mogłabym napisać. Moją opinię na temat tego znasz chyba co nie? ^^ to w sumie nawet lepiej, bo sama nie wiem co mogłabym napisać. Wszystko jest tak świetne, że aż słów mi brakuje, żeby to opisać! ^^ Już nie mogę się doczekać koleinej notki ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, witam, to znów ja ;]
    dawno tutaj nie zaglądałam, ale mam teraz trzy wspaniałe rozdziały ;] mniam ;], bez obaw, choć mogą się u nie pojawić takie przerwy, nic mnie nie odciągnie od tego opowiadania ;] możesz być spokojna... wiesz moi przyjaciele to od listopada nie mogą się ze mną skontaktować, a najdłuższa rozmowa trwala 20 sekund i zawierała sowa: „cześć, nie mogę teraz, później, pa”...
    A co do samego opowiadania, no to więcej dowiedzieliśmy się o przeszłości Ayi i Kin'a, bardzo polubiłam ta jego postać. No i Aya w stosunku do niego jest taka opiekuńcza... Ciekawe czyj to był pogrzeb, sposób poinformowania o nim i jego oprawa fantastyczna... No i poznaliśmy nową zdolność Ayi przemieszczania się dość szybko z jednego miejsca do drugiego... ja tez tak chcę...
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie komentowałam, przepraszam. Mam za dużo zaległości w blogspocie, naprawdę. Za dużo blogów do czytania xD Tak więc jeszcze raz przepraszam za niepisanie niczego ;)
    Wracamy do rozdziału - scenę z pogrzebem uważam za najlepszą z całego rozdziału. Świetnie opisana, wszystko sobie wyobraziłam, jestem pod wrażeniem. Zbyt wielu faktów nam nie ujawniłaś, ale to się ceni, bo oczekuję na więcej i więcej ;3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń