- Misaki - Wiesz... Aya jest baaaardzo zdolna ^^. Jeszcze wielu rzeczy o niej nie wiesz. Co do kochania FT... Heh... Nie powiem ci jak można ich nie kochać, bo nie wiem. A co do kochania kotów... Witaj w klubie!
- Anonimowy - nie wyrosną mu rosiczki, bo... no... już go nie ma na tym świecie ^^" I wybacz jeśli nie kojarzę, ale... chyba "Happy Haloween" nie jest "nickiem" o_O. Nie mniej jednak mam pewne przypuszczenia, ale są 2 osoby, które chodzą mi po głowie. Gomen...
- Heladas - Witam cię serdecznie i cieszę się, że się podobało. Co do informowania... nie ma sprawy, choć wolałabym przez GG lub maila ^^.
- Over - dzięki ^^, postaram się pisać szybko, ale (zawsze jest jakieś "ale") ty to się chyba lenisz...
- Fadzik - Zgadzam się z tobą co do Ayi i Cany! (no a jakżeby inaczej? w końcu to ja to piszę ^^) Hehe... Ale widzisz jak wiele można wynieść nawet z przykrych doświadczeń ^^? Heh... Co do porażki Natsu - ja tam uważam, że trochę marnie mi wyszła. Nie mniej jednak Aya znalazła sobie kolejnego "ucznia", który nawet sobie z tego sprawy nie zdaje, że ta daje mu lekcje.
- Chan Lee - Ale serio się podobało? O_O No cóż... Skoro tak mówisz...
- Desu-chan - Cieszę się bardzo, że blog ci przypadł do gustu. Ale dziwię się, że znalazłaś tak mało błędów o_O (serio nie mogę uwierzyć, że więcej ich nie zrobiłam, ale to dobrze). Moja zacna sensei od polaka zawsze znajdzie przysłowiową "dziurę w całym". A na bloga na pewno zajrzę! Tylko jeszcze nie wiem kiedy...
- Alice - Ja nie wiedziałam, że aż tak dobrze piszę o_O. Na blogi na pewno zajrzę, możesz być pewna. Cieszę się, że zyskałam kolejnego czytelnika ^^.
***
Mia wróciła do
domu dość późnym wieczorem. Nie martwiłam się o nią, bo wiedziałam, że jest z
Raijinshuu. Gromowładni Bogowie odprowadzili młodą pod same drzwi i już mieli
iść, kiedy ta zaciągnęła ich do środka. Wiedziała, że ja nie będą miała żadnych
obiekcji jeśli nie będą przeszkadzać. Nie zwracając więc uwagi na nowo
przybyłych, dalej siedziałam na parapecie i czytałam książkę. Tak! Oto
wspaniałe miejsce do czytania książek – parapet!
Mia podała gościom
coś do picia i poczęstowała jakimiś ciastkami. I dopiero to ruszyło mnie z
miejsca – wspaniały zapach herbaty. Znałam moją uczennice, a ona mnie, więc
zrobiła mi mój ulubiony napar nawet o to nie pytając. Wstałam więc z parapetu i
wzięłam wolny kubek z piciem do ręki. Pod spojrzeniem zielonookiej usiadłam razem
z nimi i się zaczęło.
-Jak się nazywa
twoja magia? – spytał Fried
-Magia cienia…
zwykła magia cienia…
-Nie
powiedziałbym. Gdyby to była zwykła magia cienia, nie byłaby ona tak potężna.
-Siła nie leży w
rodzaju magii, a w magu i jego sercu.
-Owszem, ale to
nie o to chodzi…
-Po prostu dobrze
manipuluję swoja magią.
-To nie to…
-Powtarzam ci, że
to zwykła magia cienia…
-Nazywana również
magią ciemności lub źródłem otchłani, ciemności, rozpaczy. - Tą jakże wspaniałą
wymianę zdań przerwała Mia. No bo któż by inny. I wtrącając swoje trzy grosze
wprawiła wszystkich w zdezorientowanie. No… prawie wszystkich… Mnie mocno tym
wkurzyła…
-Mia…
-Ale sensei zna
się na rzeczy! Tylko nie lubi się chwalić!
-Mia…
-I sensei jest
wspaniała! Potrafi też-
-Starczy tego!
Ehh… Mia… Czasem zbyt duża wiedza przytłacza człowieka.
-Ale… przepraszam…
-Nic się nie
stało… Słowa są srebrem, a milczenie złotem…
-Ale ty bardziej
lubisz srebro… - Tym mnie powaliła! – Czyli, że…
-Mia… Czasami nie
należy kombinować, bo można przekombinować.
Nie mogłam
powstrzymać uśmiechu. No bo jak się tu nie cieszyć, jeśli koło siebie ma się
taką kochaną istotkę? No właśnie nie można. Ehh…
-Nie mniej jednak,
pierwszy raz spotykam się z tą magią. – tym razem nie był to Fried, a Laxus –
Masz naprawdę ciekawe zdolności.
-Ja uważam
inaczej, ale niech będzie.
Dalsza rozmowa
przebiegała już bez nieprzyjemnych pytań, a o magii były tylko drobne wzmianki.
Po jakiejś godzinie zostałam z Raijinshuu sama, bo Mia wręcz usnęła mi na
kolanach i trzeba było ja zanieść do łóżka. Bogowie Błyskawic mieli zamiar się
zbierać, ale widząc, że ich obecność mi nie przeszkadza zostali. Wybyli ode
mnie dopiero koło pierwszej. Rany! Dawno się tyle nie nagadałam! I o dziwo,
wcale mi to nie przeszkadzało! Kami-sama! Ci ludzie mają na mnie zły wpływ…
Mieli, mają i zapewne będą mieć…
Przyznam jednak,
że po ich wyjściu położyłam się do łóżka i zasnęłam od razu kamiennym snem.
Byłam okropni zmęczona, choć nie wiedziałam czym.
Obudziłam się
dosyć późno, bo o 9. Mii już nie było. Pewnie poleciała do wróżek ekscytować
się jutrzejszym festiwalem. Z tego co mi wiadomo ma zacząć się około 16 i trwać
do późnej nocy. Ehh… Całe szczęście, że się nie wybieram… Będę mogła
spokoju poczytać książkę. W
końcu chwila relaksu! Dwie Godziny w wannie! Ahh…
Mniejsza o to.
Wzięłam szybki poranny prysznic i ubrałam na siebie krótki granatowy top i
czarne shorty. Na nogi te same niebieskie japonki co wczoraj i torba na ramię.
Na zewnątrz było chłodno, więc zarzuciłam mój płaszcz i wyszłam. Skierowałam się
w stronę gildii. Wyczułam, że Mia używa swojej magii w ogrodzie, niedaleko
głównego wejścia, więc zapewne Juvia ją uczy. Nie chcąc im przeszkadzać
postanowiłam wejść boczną bramą. Podobnie jak za pierwszym razem, weszłam do
budynku niepostrzeżenie. Usiadłam w kącie przy stoliku i obserwowałam ludzi.
Obok mnie pojawiła się Yoru. A raczej wyskoczyła z mojej torby. Pytanie za
1000! Skąd ona się tam wzięła?! Ehh… Mniejsza o to…
Po jakimś czasie
do budynku wróciły Jivia i Mia. Ta druga jakaś dziwnie smutna była. A ja chyba
nawet wiem dlaczego… Pewnie specjalnie ćwiczyły przy wejściu, aby mogły
zobaczyć kiedy przychodzę. Doprawdy… Jak tylko dziewczyny weszły, obok Mii
pojawił się obandażowany Natsu i zaczął ją wypytywać o „jej smoka”. A ona? Ona
nie wiedziała co powiedzieć… Próbowała jakoś sklecić zdanie, jednak nie
powiedziała ani jednego sensownego wyrazu. Latała wzrokiem po członkach gildii
jakby szukając pomocy. Laxusa dzisiaj nie było. Zapewne na misję poszedł, Ado
Natsu dołączył jeszcze Gajeel. W końcu wzrok małej padł na mnie i ze łzami w
oczach zawisła mi na szyi.
-Aya-sama!
-Mia… Siadaj i się
uspokój.
-O! Aya! Nie
zauważyłem cię kiedy weszłaś! Wczorajsza walka… Wtedy przegrałem, ale następnym
razem wygram! Stanę się silniejszy i wygram! Zobaczysz!
-Nie wiem czy to
będzie możliwe…
-Co?!
-Wiesz przecież,
że po festiwalu wyruszamy w drogę. I co tu dużo mówić… raczej się nie spotkamy
ponownie.
-Co?! Zostańcie!
Ja chcę walczyć jeszcze raz!
-Nie krzycz! Głucha nie jestem. Poza tym... Nie możemy…
-Aya-chan… chociaż
kilka dni…
-Nie… Naprawdę-
-Oczywiście, że
zostaną! – Erza wie wszystko… spytaj jej… - I nawet dołączą do gildii. Jak nie
do naszej to do innej.
-Dlaczego tak
uważasz? – tak, tak… Mia poznaje Erzę
-A niby jak
zapłacicie za to pochłonięte przez ciebie jedzenie? Skądś pieniądze musicie
brać.
Prawda… Bardzo
sensownie… Mia zrobiła smutną minę. Chyba dopiero teraz do niej dotarło ile na
nią wydaje i zrobiło jej się głupio. Ehh…
-Erza-san… Jakoś
sobie raziłyśmy do tej pory. Poradzimy sobie i tym razem.
-A nie sądzisz, że
lepiej mieć stałe źródło dochodów?
-Sensei…
Przepraszam…
Westchnęłam i
położył mojej uczennicy rękę na głowie.
-Nic się nie stało
Słońce. Nie martw się…
-Ale sensei… - Mia
mówiła coraz ciszej i teraz tylko ja ją chyba słyszałam – Ona ma rację…
Wydajesz na mnie majątek. Wiem, że nigdy nie chciałaś dołączać do gildii, ale…
Ja chyba…
-Mia jeśli chcesz
do nich dołączyć, nie będę cię powstrzymywać. Ale jeśli robisz to tylko dla
tego, żeby nie robić mi kłopotu…
-Ale…
-Chcesz, żebym
odeszła?
-Nie…
-A chcesz dołączyć
do tej gildii?
-Emm…
-Mia… Szczerze…
-Chciałabym…
Trochę… Bo… polubiłam ich nawet… i wydawało mi się, że ty też… ale… Ale nie
chcę iść bez ciebie!
-Ehh… Jeśli
naprawdę tego chcesz… To możemy dołączyć.
-Ale ja nie chcę
żebyś robiła to ze względu na mnie!
-Mia… Nie martw
się. Gdzieś się trzeba w końcu zatrzymać na dłużej.
-Naprawdę?
-Hai… Ale muszę to
jeszcze przemyśleć.
-Arigato!
Aya-sama!
Ehh… Ten jej
uśmiech wynagrodził mi wszystko i rozwiał prawie wszystkie wątpliwości. Prawie…
Kilka wciąż uparcie na mnie wisiało. W końcu obiecałam sobie, że już nigdy nie
dołączę do żadnej gildii. Więc co mam zrobić? Wtedy… Nie mogłam NIC zrobić…
Mogłam tylko patrzeć… Nie chciałam by TO się powtórzyło. Nie chciałam by i Mia
musiała coś takiego przeżywać… Ale skoro chce zostać… niech tak będzie. Zostanę
z nią. Tak… To chyba rozsądne wyjście. Rozejrzałam się i co zobaczyłam? Wróżki
gapiły się na mnie jak sępy na padlinę! Czas wiać? Wstałam powoli i w trybie
przyspieszonym znalazłam się w pokoju obok, gdzie użyłam magii i zniknęłam
stamtąd zanim oni się tam pojawili. Pojawiłam się u siebie w domu i zabrałam za
czytanie książki. Nie minęło 10 minut, a już ktoś mi się do drzwi dobijał. Na
wszystkie smoki świata! Odrobiny spokoju! Czy tak wiele żądam?! Nie!
Podeszłam
zirytowana do drzwi i kogo widzę? Laxusa! Ło… Szybko wrócił. Chłopak stał z
baaardzo niezadowoloną miną i ciskał piorunami z oczu. Serio!
-A tobie co?
-Miałem tu przyjść
i odwrócić twoją uwagę. – warknął
-Moją uwagę?
Odwrócić? Od czego?
I
w tym momencie okno zamieniło się w pył. A dokładniej mówiąc wpadła przez nie
spora grupa magów rozbijając je. Że co?! Odskoczyłam, jednak wyszło z tego
jedynie to, że wpadłam na zirytowanego tym wszystkim Laxusa. Na szczęście nie
wylądowaliśmy na ziemi, bo wróżki miałyby temat na miesiąc. A skoro o nich
mowa… Patrzyły na nas… nie! Na mnie! Jak wygłodniałe zwierzęta. Aż się
cofnęłam! Skoczyłam za blondyna i zniknęłam za rogiem. A tam i tym razem użyłam
magii i zniknęłam w odmętach ciemności, pojawiając się tym razem w lesie, nad
rzeką.
Myślałam,
że tam będę miała spokój… Ale nie! I tam mnie znaleźli! A najgorsze było to, że
akurat wtedy kiedy drzemałam! Złapali mnie (przez co się obudziłam) i
zaciągnęli do gildii. Tam przemaglowali mnie na wszystkie strony, ale ja
trzymałam się hardo! W końcu padło hasło: festiwal. Już wiedziałam, że moje
plany za chwilę się wydadzą. A zaczęło się od Erzy…
-A
ty? Co ubierzesz na festiwal Aya-san?
-Ymm…
Tego… Ja.. nie idę na festiwal.
Cisza…
I nagle wszyscy razem…
-Co?! - ał, ał... moje uszy!
-No
nie idę na festiwal.
-Jak
to? Musisz iść to tradycja!
-Nie
idę…
-Cóż…
Wrócimy może do tego później. – Erza jak zwykle okazała wyczucie - Aya-san… -
ups… chyba jednak ma zły pomysł – Zdecydowałaś już się?
-Na
co? – udałam głupią
-Na
dołączenie do gildii…
-Ymmm…Tego…
-Sensei!
Zdecydowałaś się?!
-Emm…
Ta… przemyślałam sprawę…
-I?!
Co zdecydowałaś sensei?!
-Ymm…
no… Postanowiłam, że w sumie możemy zostać.
-Yatta!
Zostajemy!
Po
chwili cała gildia krzyknęła jak jeden mąż. Matko jedyna! Na co ja się
zdecydowałam?! Oni mnie tu chyba zjedzą! Na wszystkie smoki świata! Help! Ups…
Ostatnie zdanie o smokach chyba na głos wypowiedziałam, bo wszyscy zamilkli, a
czwórka zabójców z Fairy Tail patrzyła na mnie jak na swoją niedoszłą ofiarę.
No… trójka… Chociaż Wendy to może bardziej z zaciekawieniem i dziwną tęsknotą. Ups…
ups? Ups! Czy to już pora aby
wiać?!
Już
miałam uciekać, kiedy na mojej szyi uwiesiła się Mia. Oż ty niewdzięczna!
Chcesz mnie zabić i pogrążyć?! Wrr… Tą okazje wykorzystali „smoczki” i rzucili
się zadawać mi pytania. I znowu padło pytanie o imię smoka, który uczył Mię. Ta
popatrzyła na mnie, a ja kiwnęłam głową. Zdecydowała się więc odpowiedzieć.
-Emm…
No… Mi… Mizuiro…
-Oh!
A jaki był?!
-Em…
Sympatyczny, ale trochę przewrotny. Miewał humory… I Em… No nie wiem… Fajny był
po prostu. I… wspaniały…
Po
ostatnich wypowiedzianych słowach Mia uśmiechnęła się szeroko, a z jej oczu
płynęły łzy. Mruknęła jeszcze coś pod nosem i wtuliła się we mnie. Rany… Co ja
z nią mam?
-Ale
teraz jest ze mną Aya-sama… I to mi wystarczy…
Zdziwiłam
się. Ehh…
-Uważaj,
bo popadnę w samo zachwyt.
-Nie
mam nic przeciwko!
-Ehh…
Po
chwili obok nas pojawił się mistrz z Mirą u boku.
-Tak
więc powitajmy nowych członków Fairy Tail!
I
znowu cała gildia ryknęła. Moje uszy… Moje biedne uszy! Ja mam wyczulony słuch!
Help! Wtedy podeszła do nas Mira, aby zrobić znak gildii na naszych ciałach.
Mia Wystawiła prawą rękę i wskazała swoje przedramię. Tak jak chciała znak
pojawił się w górnej części (tej bliżej łokcia). Mira podeszła do mnie. Mój
znak znajdował się od tej pory na lewej części brzucha, trochę nad biodrami.
Przyjrzałam się mu dokładniej. Był koloru czarnego, a Mii błękitno-zielonego.
Miałam nadzieję, że to wszystkie atrakcje tego dnia. Niestety… Znowu się
pomyliłam… „Jak to mówią nadzieja matką głupich”, ale przecież „Nadzieja zawsze
umiera ostatnia”, a „Matka zawsze dba o swoje dzieci”.
Jednak
wróćmy do tematu… Temat „festiwal” czas ponownie rozpocząć…
-To
w czym idziesz na festiwal?
-Nie
idę.
-Nie
pytam czy idziesz, a w czym idziesz? – tak, tak gadałam z Erzą, ale jak tak
bardzo chce to postanowiłam zagrać w jej „grę”
-Nie
mam zamiaru się przebierać.
-Uh…
Szkoda… Ale wiesz… Jak nie masz odpowiedniego stroju to ci mogę pożyczyć!
-Nie,
dziękuję Erza… nie potrzebuje takiego.
-Na
pewno?
-Na
pewno…
-W
takim razie radzę ci się szybko przygotować.
-Erza-san… - westchnęłam i machnęłam ręką - Już coś mówiłam na ten temat. - rudowłosa jednak udała, ze tego nie usłyszała
Wstałam
szybko i wyszłam z gildii. Nie chciałam dalej ciągnąć tej głupiej i
bezsensownej rozmowy. Szybko dotarłam do siebie i zabrałam się za czytanie
książki. Po chwili koło mnie pojawiła się Yoru. Popatrzyłam na nią dziwnie, a
ona westchnęła i pokręciła tylko głową. Wskoczyła mi na kolana i wpatrywała się
we mnie uparcie. Starałam się ją ignorować. I udawało mi się to przez jakieś 2
godziny. Tak, tak… Gapiła się na mnie bite 2 godziny! W końcu nie wytrzymałam i
popatrzyłam na nią z mordem w oczach. Ta ponownie pokręciła głową i zeskoczyła
na ziemię, a następnie wyszła z pokoju. Cholerna, irytująca kotka!
---==Z
punktu widzenia narratora==---
Godzina
siedemnasta. Członkowie Fairy Tail bawili się właśnie na festiwalu, który miał
trwać do późnej nocy. Brakowało tylko jednej osoby – Ayi, jednej z 2 nowych
członkiń gildii. Mia cały czas miała nadzieję, że jej sensei jednak przyjdzie.
Rozglądała się wokół ze smutną miną, za każdym razem kiedy słyszała kobiecy
głos. Nie pomagało nawet ubranie, które kupiła dla niej Mira z Erzą. A
mianowicie krótka, letnia sukienka w kolorze soczystej zieleni, z jaśniejszym
wzorem kwiatowym. Większość dziewczyn miało na sobie kimona lub sukienki.
Wszyscy ubrali się bardziej… delikatnie, uroczo…
-Szkoda,
że nie ma wśród nas sensei…
-Owszem…
Wiesz dlaczego nie przyszła? – zapytała czerwono włosa Tytania
-Yhym…
Aya-sama nie lubi takich imprez… Ona po prostu nie lubi tłumów.
-Szkoda…
Ominie ją niezła zabawa. – ta wypowiedź wyjątkowo należała do jedynej kobiety z
grona Bogów Gromów.
-Ta…
Chciałabym, żeby jednak z nami była… Sensei jest naprawdę dobrą osobą…
-Uważaj,
bo się zarumienię
Mia
i reszta wróżek drgnęli na ten głos. Odwrócili się i zobaczyli Aye uśmiechającą
się złośliwie. Na sobie miała piękne, długie, czerwone kimono, z biało-złotym i
czarnym wzorem i żółtym obi. Kimono miało długie rękawy, dodatkowo przedłużone
od strony łokcia tak, że sięgały do kolan. Za obi włożony miała czerwono-czarny
wachlarz, a na nogach czerwone japonki. Włosy miała spięte w luźnego,
aczkolwiek eleganckiego koka z wpiętymi w niego złotymi grzebieniami i innymi
ozdobami. Kilka kosmyków opadało po bokach twarzy, a grzywka wpadająca na oczy,
tym razem była częściowo podpięta i zgarnięta na prawą stronę. Wyglądała
niesamowicie.
-Sensei!
A jednak przyszłaś!
-Książka
mi się znudziła.
Łagodny,
delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Nie przypominała tej samej Ayi,
która patrzyła na wszystkich chłodnym wzrokiem i z ironią. Z jej słów nie
spływał jad, który zazwyczaj dało się wyczuć. Wyglądało to tak, jakby była to
zupełnie inna osoba, albo siostra bliźniaczka granatowookiej.
-Aya-chan…
Skąd masz takie wspaniałe kimono?
-Wspaniałe,
ale ma swoje lata…
Brunetka
posłużyła się bardzo wymijającą odpowiedzią. Nie chciała zdradzać szczegółów
dotyczących jej przeszłości. Nie chciała wracać do TEGO.
-Aż
tak?
-Ta… Wiele widziało. Ale nie wracajmy jednak więcej do tego tematu. Nie jest wart waszej uwagi. - posłałam jej lekki uśmiech
-Skoro
tak wolisz, Aya-chan…
-Słyszałam,
że jedna z członkiń gildii wyjechała na jakiś czas. - szybko zmieniłam tok dalszej rozmowy
-Tak…
Lucy. Niedługo ją poznacie.
-Yhym…
-Sensei!
Chodźmy zobaczyć pamiątki!
-Hai,
hai…
Mia
pociągnęła młodą nauczycielkę za sobą, a następnie już oglądała różne
przedmioty i rzucała do celu. Wszyscy świetnie się bawili, Nawet zazwyczaj
poważna Aya czy Laxus. Ludzie pili, śmiali się, żartowali. Aya znowu trochę
przesadziła z alkoholem i bawiła się jeszcze lepiej. Była bardziej otwarta i
wesoła. Nie była tak pijana jak podczas pojedynku z Kaną, ale wciąż była po
alkoholu i humor jej dopisywał. I to baaardzo… Około północy część wróżek
zebrała się pod drzewem Sakury i postanowili zagrać w butelkę. Oczywiście
wesoła i podpita Aya również, a Mia, która nie odstępowała jej na krok także
wzięła udział. A przynajmniej planowała. Byli tam również Erza i spółka, Raijinshuu, mistrz, rodzeństwo
Strauss i jeszcze paru innych magów z tej gildii. A skoro wszyscy byli pod
wpływem alkoholu, a wiadomo, że wtedy ludzie mają dziwne pomysły, to można
łatwo wywnioskować dalszy przebieg imprezy.
-To
kto zaczyna? – Mira jak zawsze była wesołą, ale i na nią alkohol już działał. –
Bo jeśli nie ma kto…
-Ja
zacznę… - powaga Erzy potrafi człowieka załamać…
Czerwono-włosa
wzięła butelkę do ręki i zakręciła. Wypadło na Natsu. Ten od razu wykrzyknął
zadanie, a Tytania uśmiechnęła się złowrogo.
-W
takim razie… Podejdź do Gajeel’a i powiedz, że przyznajesz mu zwycięstwo.
-Co?!
Nigdy w życiu!
-Musisz
wykonać zadanie…
-Wrr…
Chłopak
ociągając się zrobił co mu kazano i z mordem w oczach skierowanym w kierunku
Tytani, zakręcił naczyniem. Wypadło na Frieda. Zielonowłosy również wybrał
zadanie. Chłopak miał zatańczyć makarenę. Cały czerwony w końcu wykonał zadanie
i zakręcił. Dalej wypadło na Bixlowa i wszyscy jak jeden mąż kazali mu zdjąć
jego hełmik. Ten popatrzył na nich jak na idiotów, ale zrobił to. Kolejna
ofiarą głupich pomysłów padła Erza. Natsu chciał jej się odwdzięczyć, ale
Bixlow miał lepszy pomysł i gdy ta wybrała zadanie (no a jakże by inaczej).
Kazał jej pozować z stroju króliczka playboya przed przechodzącym niedaleko
dziennikarzem. Facet skorzystał z okazji i miał mnóóóóstwo zdjęć sławnej
Tytani. Nie wiedział biedny co go potem czeka. Erza wylosowała Mirę, a ta
wybrała pytanie.
-Ilu
chłopaków miałaś w całym swoim życiu?
-Hmm…
Trudne pytanie… Ale myślę, że coś koło 123…
Szok
wróżek i zgodne „co?!”… Jedynie Elfman się wybił i krzyknął typowe „facet!”.
Ale wróćmy do tematu… Mira chwyciła w ręce butelkę. I na kogo wypadło? Na Ayę!
Miarjane miała bardzo niebezpieczny błysk w oczach, ale brunetka nie przejęła
się tym zbytnio i wybrała zadanie.
-Pocałuj
Laxusa! Ale tak porządnie!
Aya
popatrzyła na Strauss, a następnie na blondyna. I tak kilka razy. Wzruszyła
ramionami i mruknęła ciche „czemu nie?”. Wstała z miejsca i nim ktokolwiek
zdążył zareagować, młoda magiczka klęczała przed Władcą Piorunów i wykonywała
zadanie. Chłopak zaskoczony nie wiedział chyba co jest do końca grane. Kilka
błysków… Po kilku dłuuugich minutach, niebieskooka odkleiła się od chłopaka i
popatrzyła na Mirę pytająco.
-Będzie?
-Hai!
Dziewczyna
siedziała zadowolona, uśmiechając się błogo i trzymając w rękach aparat. Tak…
Te błyski to był flesz. Wiadome było, że białowłosa miała jakiś plan. Natomiast
Aya wstała i wróciła na swoje miejsce. Zakręciła i wypadło na Evergreen. Ta
obawie przed wybujałą wyobraźnią młodej „władczyni cienia” wybrała pytanie. To
nie był do końca mądry wybór…
-Hmm…
Ile miałaś lat kiedy byłaś pierwszy raz z mężczyzną?
Wszyscy
jak sępy spojrzeli na czerwoną dziewczynę.
-A…
A skąd pewność… że już z kimś byłam?
Teraz
to ich zdziwiła…
-Więc?
Odpowiedz na pytanie…
-Nie…
nie byłam jeszcze z żadnym…
Dziewczyna
wyglądała jak dorodny pomidor lub burak. Chwyciła szybko przedmiot zagłady i
wykręciła na Grey’a. Ten miał podejść do Juvii z bukietem kwiatów i
plastikowymi rogami na głowie, a następnie powiedzieć, że ją kocha. Chłopak się
załamał, ale zrobił to. I tym razem parę razy błysło. A Juvia… Juvia
zemdlała z wrażenia. Fullbaster
wylosował Elfman’a. Ten wybrał zadanie. „Bo prawdziwy mężczyzna musi wykazać
się odwagą!” Ta… I w ten oto sposób wkopał się… Miał założyć na siebie różową,
obcisłą koszulkę z napisem „Kocham pokój!”. Nikt nie wiedział skąd mag lodu
taką wytrzasnął i skąd mu się ten chory pomysł wziął, ale uznali, że to może
być ciekawy widok. „Mężczyzna” założył na siebie ubranie, a siostra pstryknęła
mu parę fotek. Ludzie przechodzący obok, zatrzymywali się już wcześniej przy
nich i mieli niezły ubaw. Ale teraz jakiś staruszek wymachiwał laską i krzyczał
coś o niewyżytej i zboczonej młodzieży. Następnymi ofiarami byli Laxus, któremu
założono uszy kota, w których miał chodzić przez cały następny dzień. A wszyscy
wiedzieli, że się nie wymiga, bo pomimo alkoholu pewna osoba i tak będzie wszystko pamiętać, więc jej dali
zadanie dopilnowania tego. Tak… Tą osobą była Aya… Dalej padło na Juvię, która
miała się przebrać w błękitno-szare kimono Ayi, które prawdę mówiąc ta
wytrzasnęła niewiadomo skąd i pójść kupić bieliznę mówiąc sprzedawcy, że nie ma
jej na sobie założonej. A w kimonie miała chodzić też następnego dnia. Czerwona
ze wstydu Juvia wykonała zadanie, choć opornie. Dalej była Lisanna, która
musiała zmienić się w węża i wejść do męskiej toalety, zabrać komuś pasek i
wrócić do nich. Dziewczyna zrobiła to, choć baaaardzo niechętnie. Oczywiście
pomysł nie należał do Juvii. Dalej padło kilka pytań i zadań, których nie
chciano wykonać za żadne skarby świata. Konsekwencją tego było wypicie sporej
dawki alkoholu i zdjęcie jednej części garderoby. Kolejne wykonane zadanie
przypadło na Kanę, która musiała chodzić w spódnicy do końca imprezy i
następnego dnia. Potem padały różne pytania oraz zadania w wyniku, których
prawie każdy z magów został pozbawiony jakiejś części ubrania przez odmowę, a w
przypadku zgody dodatkowo nosili jakieś zwierzęce dodatki, czy jak w przypadku
Grey’a muszkę. Tylko, że on nawet koszuli już nie miał. W podobnej sytuacji byli
PRAWIE wszyscy. Prawie, bo Aya była na tyle pijana i odważna, a na dodatek
wyjątkowo szczera, że nie odmawiała. Zresztą jak sama mówiła raczej nie ma co
ściągnąć, bo kimono inaczej by się nie trzymało, a fryzury nie zburzy, gdyż za
długo się nad nią męczyła. Tak więc ludzie chcąc skorzystać z okazji poczęli
jej zdawać różne pytania (jeśli takowe wybrała).
-Kto
nauczył cie twojej magii? – pytanie zadawała Erza
-Mój
nauczyciel… no… kilku… nie znasz…
-Ale
imię…
-Nie
powiedziałaś, że ma być imię.
Dalej padło na Erzę, która musiała wybić beczkę piwa Kany.
Następnie Bixlow miał założyć zimową czapkę Juvi i zatańczyć tzw. „Kazaczoka”
lub jak kto woli „kozaka”. Happy miał ubrać nietoperze skrzydła i rogi, a potem
paradować tak po jakimś wybranym przez wróżki barze strasząc ludzi. Wendy (o
dziwo też podpita) musiała chodzić do końca następnego dnia w jednym kucu,
krótkich spodenkach i obcisłej bluzce. Jak się okazało trochę jej biust urósł
czego nie zauważyła wcześniej, przez luźne ubrania. Mia już na początku gry została
odprawiona przez Ayę, więc postanowiła nagrywać wszystko zza rogu. Gajeel miał
zaśpiewać serenadę, klęcząc przed Levi z kwiatami. Dziewczyna była cała
czerwona i rozanielona. Potem padały coraz dziwniejsze pytania i zadania. Takie
jak: „Jakie jest twoje najgorętsze marzenie?” czy „Co twoja wyobraźnia podsuwa
ci na słowo Grey?” – pierwsze skierowane do Eveer, a drugie do Juvii. Obie
pozbyły się jakiejś części ubrań. W przypadku wodnej magiczki był to dodatkowy, ozdobny sznurek
zawiązany na obi, natomiast Ever buty. A Grey… Czuł się
zdegustowany. Mistrz Makarov
natomiast miał ubrać strój tancerki hula, wyskoczyć na ulicę i zatańczyć. O
dziwo zrobił to. Jednym z jego kolejnych zadań było przebiegnięcie wokół
pobliskiej budowli 2 razy i śpiewanie jakiejś sprośnej piosenki. To też
wykonał… Laxus miał jeszcze ubrać na szyję kokardkę z dzwoneczkiem i miał zakaz
noszenie swoich słuchawek i typowego dla siebie stroju. „Nowe ubranie” na
następny dzień zostało mu już przyszykowane (luźniejsze spodnie i koszula
„hawajska” z zawiniętymi do łokcia rękawami, a do tego męskie japonki). Aya
miała w kimonie, które miała na sobie chodzić również następnego dnia. Do tego
Mira zrobiła jej jeszcze makijaż. Erza miała jeszcze chodzić w sukience typu
„lolita” i w delikatnych butach na obcasie, a włosy miała mieć spięte
kokardkami w dwa kucyki. Do tego Juvia jeszcze dodała parasolkę. Tak… Z Erzy
zrobili lolitkę. Elfmanowi dołożono jeszcze dodatki do jego bluzki i
przyczepiono kocie uszy. Natsu miał chodzić z pomalowanymi paznokciami (zresztą
nawet nie umiał ich zmyć) i łańcuchem ze znakiem „pokój”. Jedno z zadań
wymagało też, aby siedział cicho i nieruchomo przez 5 minut. Ale… Chłopak nie
wytrzymał po 10 sekundach… Kazano mu też założyć garnitur i tak paradować
następnego dnia. Kana miała mieć jeszcze założone uszy królika, a Aya dorzuciła
jej do tego króliczy ogon, który przymocowała przy spódnicy, tak by
wydawał się naturalny. Oprócz tego farbnęli jej włosy na fioletowo.
Magowie się coraz bardziej
rozkręcali. Padały bardzo prywatne pytania i przekomiczne zadania. Jednym z
nich było założenie młodemu Fullbasterowi szpilek i kazanie mu w nich chodzić
po ulicy. Można śmiało przyznać, że było to ciekawe widowisko. Na dodatek i tak
już wyglądał, jak wyglądał. Ludzie przechodzący ulicą też mieli niezły ubaw.
Ogólnie zabawa trwała w najlepsze i magowie nie spieszyli się do domów. ***
To teraz "mała" zapowiedź:
"Fried poślizgnął się na mydle i wywalił na Laxusa, którego na kolanach przepraszał. Cóż… Jak go łokciem w brzuch walnął… Ten natomiast mruczał coś złowrogo i puszczał pioruny z oczu."
"I wtedy się stało… Ogólny okrzyk zdziwienia i nie wiadomo co jeszcze. Dzikie spojrzenia wróżek wędrowały po pomieszczeniu, aż padły na mnie. Szerokie uśmiechy i błyski w oczach nie wróżyły niczego dobrego. Hehe… Hehe? Help?!"
"Dowiedziałam się tylko, że mój cel – dziwny stwór ze skrzydłami, których nie używa do latania (co on struś?) mieszka w lesie obok wioski i sieje spustoszenie."
"Żona mojego pracodawcy szybko znalazłam się koło mnie i zaprowadziła do swojego domu. Posadziła mnie na fotelu w salonie, a sama poszła po coś do kuchni. Zamknęłam oczy."
"Poruszyłam się niespokojnie kiedy coś lodowatego dotknęło mnie w policzek. Później to zimno zniknęło i usłyszałam stłumiony huk. Ta… Nie wnikam…"
"Ulice pochłania mrok nocy i kolor krwi. Martwi ludzie są wszędzie, a ich ciała wyglądają jakby ktoś je zmasakrował. Patrzę na swoje ręce – są całe we krwi, poranione. Na moim ramieniu opiera się młody, ledwo przytomny chłopak. Patrzy na mnie swoimi pięknymi czarnymi oczami. Po chwili widać w nich dziwny czerwony przebłysk.
-Uciekaj… Ratuj się. Ja już długo nie pożyje, ale przynajmniej się na coś przydam."
"Kami-sama! Nie dość, że się namnożyli jak króliki, to jeszcze mi taki bajzel zrobili w pokoju, że szkoda gadać! Jęknęłam…"
"-Dzięki za troskę, ale niepotrzebnie się przejmujecie. Kami-sama… Każdy człowiek choruje. To nic nowego…
-Ale nie każdy idzie chory na misje. – ta mądrość życiowa padła z ust Laxusa – I sądząc po tym jak szybko wróciłaś… Chyba niepotrzebnie nawet ram szłaś."
"-Coś ostatnio kłopoty przyciągasz, co?
-Oczywiście! Ona zawsze przyciąga kłopoty!"
"-Ej! Romeo i Julia! Kończcie te romanse i chodźcie do gildii! Zimno mi!"
Tak wiem... Namieszałam... i to bardzo... No i tych zapowiedzi jest... dosyć sporo, ale cóż... może przeżyjecie ^^" i... mam nadzieję, że i je przeczytacie, bo warto. Pozdro i do następnej! Wasza kochana (a może i nie) A-chan!
Haha! Gra w butelkę powaliła mnie na kolna! Te zadania mnie rozwalały! I to jak Laxus próbował odwrócić uwagę Ayi... ja nie wiem czy on wie, ale jak się chce odwrócić czyjaś uwagę to nie powinno się go o tym fakcie informować xD I jeszcze to zadanie jak Aya miała pocałować Laxusa! Uuu! Jacy oni są razem słodcy! Pasują do siebie! xD
OdpowiedzUsuńGra w butelkę wymiata! Siedzę sobie taka znudzona i myślę "O rany, nie popisze sie na sprawdzianach" a Twoja notka sprawiła, że na moment zapomniałam o tym i miałam ubaw z magów xD Miło, że dziewczyny dołączyły do tej, jakże zwariowanej gildii.
OdpowiedzUsuńAh, tak... Jeśli chodzi o informowanie, to również wolałabym na gadu - 6596525 możesz napisać wtedy jak mnie nie ma, bo czasem znajduje chwile i sprawdzam, co ciekawego jest na gadu ;)
Genialny pomysł na zabawę! Pomysły równie nowatorskie:D Ubaw miałam po pachy^^ Notka świetna! Wiedziałam, że bohaterki zostaną w gildii hyhy:D Pozdrawiam i czekam na kolejną!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńdopiero co tutaj zawitała, ale to co przeczytałam bardzo mi się spodobało historia jaką tworzysz jest wspaniała, wszystko bardzo dobrze się czyta, odpowiednia zachęcasz czytelnika do dalszego śledzenia losów bohaterów. Masz juz w mojej osobie nową stała czytelniczkę...
Weny, dużo weny i chęci oraz czasu życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Eee..Nie ''Happy Halloween'' to nie nick ^^' po prostu zapomniałam się podpisać >.> Koma pisałam w Halloween i to były życzenia ''wesołego Halloween''.
OdpowiedzUsuńNotka świetna jak zwykle. No, impreza się udała nie ma co!Aya jedna zdecydowała się dołączyć do FT? Hmm..było do przewidzenia. *gapi się na nazwę bloga*
Czekam na next i życzę weny!
Yuuki Kurama
Ciekawe powolutku, powolutku zaczyna mnie pochłaniać...
OdpowiedzUsuńA teraz do rzeczy CZEKAM NA KOLEJNE NOTKI!!!!!!!
Podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? <3
My tu czekamy!
Idzie ci świetnie, nie wiem czym się przemujesz...
Pozdrawiam ^^
Kobieto! Uwielbiam twoje opisy i humor! Mogłabym zabić, żeby potrafić takie wstawki czytać.
OdpowiedzUsuńNie Hadesumaru, nie czas na maraton komediowy.
H:*wywala płyty przez okno* To po jaką cholerę narzekasz?!
Czy ja ci przedstawiałam moje drugie 'ja'? Siedzi ze mną od dobrych paru lat!
H: Zbliża się rocznica =^^=!
Odwala nam dzisiaj, więc będzie krótko... napewno nie rzeczowo. Co do nie wychwycania błędów-ja tego po prostu nie lubię... W przeciwieństwie do tej mistrzyni hejtu!
H: Hłe, hłe, hłe...
Może było parę literówek, no "trochę" błędów językowych, ale kochana, nie czytałaś moich pierwszych rozdziałów na blogu, a po drugie, ja nie jestem jakąś krytyczką i nie pracuję w żadnej ocenialni, żebym miała ci tu walić teksciory typu:"Czy ty znasz ortografię", lub "Najpierw sprawdzaj pięćdziesiąt razy", skoro ja swoich postów nie sprawdzam ani razu... Za to synonimów szukam, bo mi zgrzyta w głowie, jak widzę stylistyczne.
Całość rozdziału interesująca. Ta Aya mogłaby się spiknąć z jedną wymyśloną przeze mnie bohaterką, bo mają podobny charakter ==". Lubię ją! Mia też spoko. Niepokoi mnie trochę zachowanie Tytanii O_o, ale ogółem idzie ci dobrze. Tęsknię za takim stylem pisania, jaki ty masz, bo teraz walę tylko jakieś refleksje i null śmiechu, czy zabawy...........................................
H: Oh, no zamknij się! A-chan'uś nie słuchaj się jej, ona się nie zna!
Kończę, bo idę szykować młot na czarownice*śmiech psychopaty*.
H: Chyba nie dożyję kolejnego rozdziału *_*
Sayonara!
-"wstawki *pisać!"
UsuńCo mi walnęło?
H: Wzrok ==.