Cóż… po dwóch
godzinach szukania jakiegoś fajnego miejsca Mia znalazła dosyć… specyficzną
restaurację. Z tego co się zorientowałam, prowadzona jest przez mistrza jakieś
tam gildii. Dosyć silnej, ale to teraz nieważne. Młoda siedziała właśnie przede
mną i kontemplowała wszystkie potrawy jakie są w menu. W końcu załamana jęknęła
i uderzyła głową w stół, mrucząc, że nie może się zdecydować. Ehh…
-Jeśli chcesz to
zamów wszystko…
-Co?! A-ale ja
n-nie mogę! To by było niekulturalne z mojej strony i… - westchnęłam
-Od kiedy ty się
takimi rzeczami przejmujesz?
Zielonooka
zamilkła poczym uradowana zawołała kelnera. Podszedł do nad jakiś brunet o
ciemno niebieskich oczach. Na oko miał z 18 lat. Całkiem przystojny i nawet w
moim typie, ale w chwili obecnej nie szukałam faceta.
-Co podać?
Chłopak uśmiechnął
się trochę sztucznie. Najwidoczniej nie za bardzo odpowiadało mu to miejsce. Z
kolei Mia była w niebie.
-Wszystko
poproszę!
Tym razem brunet
zrobił zdziwioną minę i już miał odejść kiedy moja podopieczna go zatrzymała.
Chłopak znowu przeżył szok.
-Hola, hola panie!
Jeszcze chwila… - zrobiła naburmuszoną minę, poczym z uśmiechem zwróciła się do
mnie – A ty co zamawiasz?
Westchnęłam. Teraz
mina chłopaka wyrażała totalne ogłupienie i mega szok.
-Naleśniki z
czekoladą i herbatę owocową.
Mia wyszczerzyła
się szeroko i pogoniła kelnera mówiąc, że to wszystko, tylko żeby się
pospieszył bo głodne jesteśmy. Ponownie westchnęłam. Normalnie stracę na nią
majątek. Żarłok jakich mało. Czasem się zastanawiam czy ona przypadkiem nie ma
żołądka bez dna.
Po kilku minutach
czekania, na stole znalazły się moje naleśniki i herbata oraz większa część tego
co zamówiła brunetka. Dlaczego nie wszystko? Bo się nie zmieściło na stole!
Zjadłam spokojnie swoje naleśniki, a Mia? Mia już „wrzuciła” w siebie to, co
było na stole i czekała, aż podadzą resztę zamówienia. Cóż… Nie powiem, że nikt
tego nie zauważył. Mia wzbudziła niemałą sensację w restauracji. A na dodatek
właściciel knajpki był zachwycony i sam podał część dań. O bogowie! Jak ja się
cieszę, że nie ściągnęłam kaptura! Normalnie bym się chyba załamała! Dobrze, że
jest nawet zimno, bo bym się ugotowała będąc tak ubrana. Cóż… I tu jest kolejna
rzecz, która zwracała uwagę ludzi na Mię… Jaka? Otóż moja droga uczennica,
pomimo temperatury jaka była na zewnątrz, ubrana była w krótkie, ciemno zielone
spodnie sięgające przed kolana i szary podkoszulek z krótkim rękawem. Do tego
klapki na nogi i nic więcej. Żadnego swetra, kurtki, płaszcza… Nic! Mia była
osobą, której niezależnie od temperatury było zawsze ciepło. Często miałam
sytuację, że ludzie (głównie starsze osoby) podchodziły do mnie i wyrzucały mi,
że zaniedbuje dziecko itp. Ale kami-sama! Co ja poradzę, że ona nie chce się
cieplej ubierać?! Ehh… Mimo tego wszystkiego jakoś nigdy nie mogłam się na
nią długo gniewać.
Myślałam tak sobie
i myślałam, i najwyraźniej odpłynęłam. Z czego wnioskuję? Gdyż po chwili
poczułam jak czyjaś ręka próbuje ściągnąć mi kaptur i marudzi, że jest za
niska. Jak się łatwo domyślić była to Mia. Chwyciłam ją z rączkę, posadziłam na
jej miejscu i wcisnęłam jej do buzi pączka, którego najwyraźniej zostawiła dla
mnie.
-Co ja mówiłam o
ściąganiu kaptura?
-Emm… Gomen… No,
ale mówię do ciebie i nic! Macham ci ręką i nic! Podsuwam ci pysznego pączka
pod nos i NIC! – o! jaki bulwers – Znowu odpłynęłaś!
-Mia… Bo znowu się
zapomnisz…
-Hya! Gomenasai!
Ehh… I znowu jesteśmy w
centrum uwagi. Jak ja tego nie cierpię! Tylko, ze teraz to JA było obiektem
zainteresowania. Cóż… Od początku siedziałam w kapturze, a zamieszanie jakie
wokół nas zrobiła Mia sprawiło, że każdy chyba chciał wiedzieć, kto kryje się
pod kapturem. Westchnęłam i oparłam głowę na dłoni już lekko zirytowana. Po
chwili do moich uszu dotarło czyjś podniesiony głos.
-Idioto! Przestań
jeść zamówienia! W pracy jesteś!
Zwróciłam wzrok w
tamtą stronę i moim oczom ukazał się owy brunet, którego wcześniej pogoniła
zielonooka. Na dodatek był ostro wkurzony. A ofiarą złości był pewien
różowo-włosy chłopak, najprawdopodobniej w tym samym wieku. Podobnie jak Mia był
ubrany dosyć luźno, mimo iż miał na sobie coś w rodzaju stroju kelnera.
Najwyraźniej jemu również było ciepło. A czym była spowodowana awantura? Jak
zapewne łatwo się domyśleć z wypowiedzi bruneta, jego towarzysz zjadał niektóre
z zamówionych przez klientów potraw. Kolejny głodomor? Po kilku sekundach na
horyzoncie pojawiła się czerwono włosa dziewczyna również ubrana w „mundurek”.
Zdzieliła chłopaka po głowie i coś do niego powiedziała. I wtedy do moich uszu
dotarło jego imię – Natsu… Popatrzyłam na moją uczennicę, a ona z błyskiem w
oku popatrzyła na mnie.
-Mia…
-Sensei, czy ten
chłopak to…?
-Tak. To on.
-Wyobrażałam go
sobie trochę inaczej.
-Yhym…
-Ne… Czy to prawda,
że w TEJ gildii jest dużo smoczych zabójców?
-Owszem. A co?
Pewnie chciałabyś ich wszystkich poznać co? – uśmiechnęłam się złośliwie
-Hai!
-Ehh… Możliwe, że
będziesz miała ku temu okazje.
-Hai!
Dziewczynka
uśmiechała się wesoło i wpatrywała w Salamandra z błyskiem w oku.
Czerwono-włosa ponownie się odezwał i wnioskując z wcześniejszej wypowiedzi
Natsu miała na imię Erza.
-A ty! – tu
spojrzała na bruneta – Miałeś go pilnować Grey!
O! Czyli wiemy jak
się nazywa kelnerzyna.
-Ne, ne! Sensei…
-Hmm?
-Ty się
orientowałaś w ludziach z TEJ gidii, prawda?
-No tak, a co?
-Jak się ci tam
nazywają?
-Cóż… Brunet,
który przyjmował zamówienie to, jak już słyszałyśmy, Grey. Z tego co mi wiadomo, to na nazwisko ma
Fullbaster. Dziewczyna w czerwonych włosach to Erza Scarlet – Tytania. Obok
jest Natsu Dragneel – Salamander. Ale to chyba wiesz.
-Hai… Ale nie
sądziłam, że ta pani to słynna Tytania.
-Ta… Pozory mylą.
Wtedy pojawiła się
kolejna osoba. Mia też ją rozpoznała. Popatrzyła na mnie pytająco i już miała
wstać, ale widząc moje spojrzenie zrezygnowała.
Rozmowa
wymienionej wcześniej trójki zeszła powoli na nasz temat. Nowoprzybyła osoba
również. Uznałam, że pora się zbierać. Wstałam i pieniądze za posiłek
zostawiłam na stole. Brunetka wstała za mną, uprzednio uśmiechając się wesoło
do właściciela tej jadłodajni. Wzrok wszystkich wlepiony był w nas, nawet kiedy
opuściłyśmy lokal. Zaprzestali gapienia się na nas dopiero, gdy zniknęłyśmy za
rogiem. Dopiero teraz się zorientowałam, że powoli zmierzchało. Westchnęłam i
skierowałam swoje kroki do pobliskiego hotelu. Tak czy inaczej trochę tu
zostaniemy. Czy tego chcemy czy nie.
Ostatecznie
wynajęłyśmy pokój dla dwóch osób na tydzień. Teoretycznie rzecz biorąc, to
mogłyśmy być tu do 3 dni, ale ostatecznie Mia ubłagała mnie, że chce zostać na
festiwal, który ma się odbyć za kilka dni. No, a ja biedna cóż mogę poradzić
przeciw jej błagającemu spojrzeniu? Nic… no właśnie… uległam jej i zostajemy na
tydzień. Na razie…
Weszłyśmy do
pokoju, a młoda od razu rzuciła się na to łóżko, które było bliżej stołu.
Westchnęłam i zdjęłam płaszcz ukazując długie, obcisłe, czarne spodnie, tego
samego koloru bluzkę z dość sporym dekoltem i rękawem za łokieć. Do tego
również czarne buty na wysokim obcasie sięgające mi do kolan. Z tym, że obcas
pomimo swojej wysokości szpilką nie był. Był na tyle szeroki, by dało się w nim
biegać i by jednocześnie wyglądał elegancko. Mojej podopiecznej od razu
zaświeciły się oczy. Matko jedyna! Z tą dziewczyną jej coś nie tak!
-Aya-sama!
-Co znowu?
-Zrobię ci
warkocza!!!!
Rozszerzyłam oczy
w szoku. Mia już rzuciła się w moja stronę i po chwili zostałam zaciągnięta na
łóżko, gdzie moja uczennica męczyła moje kochane włoski. Moje kochane, długie,
proste, czarne włoski sięgające mi sporo za tyłek. No… może nie do końca
czarne, bo wpadające lekko w ciemny granat, ale cóż… Mia zawsze się śmieje, że to
przez kolor moich oczu… a dokładnie rzecz biorąc ciemno niebieski. Dodajmy do
tego moją bardzo bladą karnację i częste złowrogie spojrzenie, a otrzymamy
„przerażającego, chodzącego trupa”.
I tak oto po wielu
długich minutach moje męczarnie się tymczasowo skończyły. Tymczasowo, bo kto
wie co tej dziewczynie znowu strzeli do głowy. A skoro już o niej mowa… Mia
podziwiała swoje dzieło z zachwytem. Bogowie… Schowajcie mnie przed tą
dziewczyną! Załamana ruszyłam to łazienki. Zielonooka od razu poinformowała
mnie, że jak zburzę fryzurę do zrobi ją jeszcze raz… I to zdecydowanie dłużej…
Ehh… Zamknęłam się w łazience na pół godziny. Nawet krótko jak na mnie. Wyszłam
ubrana w sam szlafrok. Czarny! Mój ulubiony kolor… Z włosów wciąż ściekała mi
woda. Mia rzuciła mi gniewne spojrzenie i ledwo usiadłam, a ta już zaczęła mi
pleść włosy w warkocza. Wiedząc, że niewiele zdziałam, chwyciłam jakąś książkę
i pozwoliłam młodej kontynuować. W końcu pozwoliła mi się ubrać i położyć, a sama
poszła wziąć prysznic. Ona również lubi siedzieć w wodzie, więc zdziwiłam się
kiedy wyszła po 10 minutach całkiem odświeżona. Położyła się i od razu zasnęła. Patrzyłam się przez chwilę na jej
spokojną twarz i odpłynęłam.
Obudził mnie krzyk
i hałas. Mia krzyczała przez sen, a po jej policzkach spływały łzy. Wstałam z
łóżka i przytuliłam lekko brunetkę budząc ją. Otworzyła oczy i wtuliła się we
mnie. Głaskałam ją uspokajająco. Jedenaście lat, a tak wiele przeszła. Tyle
wycierpiała…
-Spokojnie. Jestem
tu. Nikomu nie pozwolę cię tknąć…
-Yhym… Ariagotu…
Aya-sama…
Westchnęłam i
usiadłam na jej łóżku, głaskając uspokajająco moją małą podopieczną. Ta zasnęła
prawie od razu. Popatrzyłam na zegarek. Była 3:37… Rany… Co za dziecko! Nawet
nie zorientowałam się kiedy oczy same mi się zamknęły.
Tym razem obudziły
mnie ciepłe promienie słońca. Mia spała w najlepsze, wtulona we mnie.
Uśmiechnęłam się i wyplątałam z jej uścisku. Ubrałam się i przygotowałam do
wyjścia. Było jeszcze wcześnie. Chwyciłam jabłko i wyszłam zamykając za sobą
drzwi tak cicho, jak tylko mogłam. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku budynku
Fairy Tail. O tej porze nie powinno tam być zbyt wiele osób. Utrzymując moje tępo pod bramą znalazłam się
po 20 minutach. Wzięłam głęboki oddech i weszłam na teren gildii. Przeszłam
przez coś w rodzaju ogrodu i dotarłam do „świetlicy”. Drzwi do budynku były
otwarte. Weszłam cicho i pomimo iż miałam obcasy nikt mnie nie usłyszał i nie
zwrócił uwagi na moją osobę. Co zresztą było mi na rękę. Rozglądnęłam się po sali
i wyłowiłam wzrokiem poszukiwaną przeze mnie osobę. Wtedy zauważył mnie jakiś
blond włosy chłopak. Z tego co się orientuje Laxus z Raijinshuu – wnuczek
obecnego mistrza. Zmarszczył brwi wpatrując się w moją osobę. Zignorowałam go.
Zresztą i tak mam na sobie płaszcz z kapturem. Po chwili jego spojrzenie
zauważyła inna trójka magów. Pozostali „bogowie gromów” podążyli za jego
wzrokiem i teraz wpatrywało się we mnie czworo wróżek. Ja jednak dalej
patrzyłam na TĄ osobę. Ruszyłam w tamtym kierunku jednak uniemożliwiły mi to
latające… lalki? Popatrzyłam na tego, który włada tą magią – Bixlow. Bogowie
ruszyli w moim kierunku, a lalki zaskrzeczały do mnie.
-Kim jesteś?!
-Czego chcesz?!
-Po co przyszłaś?!
I w ten oto sposób
wszyscy obecni w gildii magowie zamilkli i popatrzyli na mnie, dopiero teraz
zdając sobie sprawę z mojej obecności. No zajebiście! Westchnęłam.
-Więc?!
Tym razem odezwał
się Natsu. Chociaż słowo odezwał powinnam raczej zastąpić ”wydarł się”.
Kami-sama! Nikt tu głuchy nie jest! Jęknęłam cicho i zatkałam sobie uszy
mrucząc, coś o zbyt wysokich decybelach jakie wydaje ten chłopak. Tytania
zgromiła go wzrokiem, jednak ponownie przeniosła swoje spojrzenie na mnie.
Przede mną pojawił
się niski staruszek – mistrz Makarov.
-Kim jesteś i
czemu zawdzięczamy twoje przybycie?
Popatrzyłam na
niego i westchnęłam, a następnie odpowiedziałam. A raczej mruknęłam na tyle
cicho by tylko on usłyszał.
-Proszę się nie
przejmować moją obecnością. Ja tylko na chwilę. Chciałam się tylko spotkać z
pewną osobą, która należy do tej gildii…
-A któż to taki?
-J… er.
-Kto?
-Nie ważne… Zaraz
mnie tu nie będzie.
I tym oto sposobem kończymy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podobało. Za wszelkie błędy przepraszam, a notkę dedykuję Fadziulce oraz Yuuki Shi Kurama. Fadzik za to, że w pewien sposób już od dawna namawiała mnie do założenia bloga i również pisze swojego o FT. Na dodatek jako jedna z dwojga pierwszych osób skomentowała PROLOG. A Yuuki... za to, że również zostawiła po sobie pewien ślad.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pozdrawiam serdecznie i do następnej!
***
I tym oto sposobem kończymy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podobało. Za wszelkie błędy przepraszam, a notkę dedykuję Fadziulce oraz Yuuki Shi Kurama. Fadzik za to, że w pewien sposób już od dawna namawiała mnie do założenia bloga i również pisze swojego o FT. Na dodatek jako jedna z dwojga pierwszych osób skomentowała PROLOG. A Yuuki... za to, że również zostawiła po sobie pewien ślad.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pozdrawiam serdecznie i do następnej!
Fajny opowiadanie, zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie.Mia to ogromny żarłok.Ta...Aya to ma szczęście, dosyć szybko ją zauważyli. Więc, chciała się spotkać z smoczym zabójcą tak?
OdpowiedzUsuńCiekawe. No, ale muszę już kończyć.Bye!
Yuuki S. Kurama
Ah! Wybacz, że tak późno komentarz dodałam, ale rozumiesz... dużo nauki =_= Co do rozdziału! Wspaniale! Ale to już wiesz! ^^ Wspominałam, że Mia mnie rozwala? xD Nie? No to mówię: Mia mnie rozwala! xD Jest świetna! Dodawaj szybko Nexta! ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :D Ta Mia mnie normalnie rozwala, zwłaszcza z tym jedzeniem xD Czekam na next :* ~ Shiru
OdpowiedzUsuńNo hej... weszłam, przeczytałam więc czuję się zobowiązana do skomentowania ;)
OdpowiedzUsuńWiesz... ja osobiście zazwyczaj nie przepadam za wymyślaniem większości bohaterów... nie mogę się później w tym wszystkim połapać ;<... ale! ale w sumie to całkiem mi się podoba. FF zapowiada się bardzo dobrze, więc wypadałoby trochę go pośledzić. Podsumowując, będę czytać dalej i mam nadzieję, że mnie nie nie zawiedziesz... niee... ja wiem, że mnie nie zawiedziesz ^^
Pozdrawiam, życzę weny, cierpliwości do nauki i w ogóle wszystkiego co dobre itp. itd.
PS.: Nie zgadniesz co właśnie wykopałam z szafy!
Dwie kartki opowiadania z Fairy Tail, coś tam o Narusiu, i parę takich drobnych urwanych tekstów z bodajże D.Gray-man'a O.O...
Trzeba będzie to przejrzeć... ... •.•
*.* Musiałaś mówić o tych tekstach z DGM? Musiałaś! Teraz to serio nie będę mogła spać! Takiego mi smaka narobiłaś, że hej! Co do bohaterów... No przecież nie jest ich tak dużo... Dwójka nowych ne? Później dojdzie jeszcze jeden (na razie), ale to potem. Chciałam dodać u góry kartę "bohaterowie", ale nie wiem jak -_- (coś takiego jak u góry, u ciebie na blogu). A! I postaram się ciebie nie zawieść! ^^
Usuń