Ekhem, ekhem! Cóż… pod poprzednim postem
pojawiło się 10 komentarzy, co mnie niezmiernie zdziwiło. Jednakże obiecałam,
iż w takim wypadku pojawi się rozdział. A więc jest. Nie mniej jednak i tak
miałam go dzisiaj wrzucać, ale to i tak miłe. No i zawsze można przecież
przyspieszyć w ten sposób kolejny rozdział, czyż nie? To teraz przejdźmy dalej.
Ekhem, ekhem! Cóż… pod poprzednim postem
pojawiło się 10 komentarzy, co mnie niezmiernie zdziwiło. Jednakże obiecałam,
iż w takim wypadku pojawi się rozdział. A więc jest. Nie mniej jednak i tak
miałam go dzisiaj wrzucać, ale to i tak miłe. No i zawsze można przecież
przyspieszyć w ten sposób kolejny rozdział, czyż nie? To teraz przejdźmy dalej.
A teraz słowem wyjaśnienia:
·
Molly – Witam Cię serdecznie i jest mi niezmiernie
miło, że rozdział się podobał. A jeszcze milej, iż zostawiłaś po sobie ślad
*smile*. I tak, mam zamiar „zeswatać” z kimś Ayę. Nie mniej jednak nie jest to
do końca ustalone, choć kandydaci są. A raczej mam swój typ na takie 95%. Choć
to się może jeszcze zmienić.
·
Basia
– Po pierwsze: Heh… Kin
rzeczywiście ma parę słabości. I to jest w nim właśnie wspaniałe! Po drugie:
Poprawnie jest „Neah”. Hmm… Bo to imię się chyba nie odmienia *niepewna mina*
Po trzecie: Aya była smutna jak jej się przyśnił? Hmm… Powiedziałabym raczej,
ze trochę zagubiona, bądź zmęczona… Hmm… Hmm… No mniejsza teraz o to! Cieszę się, że się podobało!
·
Yuuki
– Cóż… ostatnio ta piosenka
nie chce mi dać spokoju. Widzę, że w tym przypadku mamy podobne gusta ^^. A co
do Hagane, to rzeczywiście mają parę podobnych cech charakteru. *zamyślona* Nie
mniej jednak nie było to moim zamiarem by go „kopiować”. Chciałam po prostu
odpowiednio ukazać postać stworzoną przez Shiru *smile*
·
Shiru
– Cieszę się, cieszę się!
Nie sądziłam, że tak dobrze mi się to wszystko udało O_o. Ale to dobsz! No i ja
również jestem zadowolona z podkładu muzycznego ^^.
·
Fadzik
– Następnej notki? Znaczy tej? Why?
Masz na myśli Lenę? Hehe…
·
Alice – Niekoniecznie z nieśmiertelności, ale to zajście nie było
normalne. No ale popatrz sama: Kin też się jakoś nie postarzał… Yy… czy ja
przypadkiem nie zaspoilerowałam? O_o… mam nadzieję, że nie.
A teraz dedyk! Notkę dedykuję Fadziulce,
a także Desu-chan! I finto! Teraz zapraszam do czytania…
---== Aya ==---
-Dobrze cię widzieć Lena!
-Phi! No wiesz ty co?! Co cię tak śmieszy?!
-Ty…
-Ja?! Wrr… Jak cię zaraz ugryzę to…
-To dostanę wścieklizny. Masz rację. Nie
powinnam ryzykować.
-Argh!
Zielonowłosa rzuciła się w moją stronę, a ja
zaśmiałam się i nawet nie zrobiłam uniku. Obydwie wylądowałyśmy na trawie.
-Ha! I kto jest teraz górą?
-Wiesz… To, że na kimś siedzisz nie znaczy, że wrosłaś
w ziemię i odstajesz wierzchołkiem jak góra. – uśmiechnęłam się złośliwie, a Lena ponownie się
zaczerwieniła.
-Baka!
Wybuchłam śmiechem. No kto by pomyślał, że w
ciągu dwóch dni spotkam 2 bardzo bliskie mi osoby?!
-Ej! Z czego się śmiejesz?!
-Ja? – udałam głupią – Ależ z niczego!
-Wrr…
-Uważaj bo się w wilka zmienisz!
-Argh!
-Haha! A
skoro już o wilkach mowa… to gdzie swojego podziałaś co?
-Grr… Przestań, bo cię nim poszczuje! I nigdzie go
nie podziałam! Odpoczywa i pilnuje konia…
-Ooo… konia? A to ciekawe…
-Serio?
-Nie…
-Ej!
-No żartuję przecież!
-Phi!
-Więc masz konia… To kogo jeszcze z sobą wzięłaś?
-He?
-No znając ciebie to jakoś wątpie byś
poprzestała na swoim wilku i „nowym” koniu.
-No dzięki…
-Ależ nie ma za co! Więc?
-No… Sokoła jeszcze mam…
-Serio?! Przedstaw go!
-Yy… No i właśnie w tym problem…
-To znaczy?
-Emm… zgubili się…
-Oni?
-Nom…
-Po prostu powiedz wprost, że się zgubiłaś…
-Nie prawda!
-Le…
-Lena-chan! Gdzie
jesteś?!
Nie dane mi było dokończyć, bo ni z tego, ni z
owego ujrzałam białego wilka z sokołem na grzbiecie.
-Oro? To są…
-Carrick! Koshi! Dobrze was widzieć! Nic wam nie jest?
-Lena-chan… Gdzieś ty się podziewała?!
-No ten tego… Tu i tam…
-Zgubiła się i postanowiła mnie pomęczyć… Dobrze cię widzieć Koshi! – wilk kiwnął głową – Jak wnioskuję z wypowiedzi
Leny… - tu zwróciłam się do
sokoła –
Carrick tak? Aya jestem, miło mi.
-Mnie również. Przepraszam za zachowanie Leny i…
-Nic się nie stało! Przyzwyczaiłam się już do
tego.
-Oh… Czyli, że znałyście się już wcześniej tak?
-Owszem. To gdzie ten trzeci?
-Trzeci?
-Lena mówiła, że jeszcze konia ma…
-Ah! Ian został z tyłu pilnując rzeczy.
-No właśnie! Moje rzeczy! Zapomniałam o nich!
-O przyjaciołach-zwierzętach również… A raczej nie zapomniałaś,
a zgubiłaś się.
-Nie musisz tego tak podkreślać Aya… Zawsze to robisz…
-Owszem… Chodźcie! Nie uwierzysz jak ci powiem!
-Hę?
-Wiesz kogo wczoraj spotkałam?!
-No nie…
-Hagane!
-Riddle-chan?! Naprawdę?!
-Hai! Chodź!
Pogadacie sobie, a ja chętnie posłucham o tym co robiłyście przez ten czas. Ale
najpierw…
powiedz, co u reszty?
-U reszty? Emm… Miałam spytać oto samo… Zaraz po obudzeniu
opuściłam “Serce
Ciemności”.
Myślałam, że ty…
-Ja też… Znaczy… na chwilę opuściłam gildię żeby coś przemyśleć,
a później wróciłam i oznajmiłam, że opuszczam gildię. Ciebie nie było, więc
myślałam, że poszłaś na misję i…
-No nie…
-Uh… Rozumiem… Szkoda… A… wiesz może co z Neah? Sporo czasu go nie
widziałam.
-Nistety nie wiem. A czemu o niego pytasz? Tak… nagle?
-Nie wiem… Miałam dzisiaj dziwny sen.
-Hoo… „Dziwny” powiadasz? – Lena uśmiechnęła się złośliwie – Tak to się teraz nazywa?
-Ej! Bez podtekstów proszę!
-O! Ty prosisz?
-A dawno nie wylądowałaś w szpitalu?
-Tak to gróź Kinowi, nie mi.
-Wiesz… Grożę codziennie i już mi się znudziło.
-Codziennie?!
-No… Też jest w Magnoli. Teraz gdzieś wybył co
prawda, ale…
Ogólnie jest.
-Ah-aha…
Lena wyglądała na zszokowaną i kontynuowała przerwany
na chwilę marsz. Jej zwierzęta dreptały za nami. W końcu moim oczom ukazał się
wspaniały, brązowy koń. Lena przywitała się z nim i wzięła rzeczy leżące obok
niego. Następnie wszyscy ruszyliśmy w ciszy w stronę miasta. Ledwo 10 minut
dotarliśmy pod mój dom. Sama nie wiem jakim cudem tak szybko, ale mniejsza z
tym. Przed drzwiami stała, a raczej siedziała na ławce, Riddle, czytająca coś.
Najwyraźniej nie chciało jej się wchodzić do budynku. Dodam, że już się powoli
ciemno robiło.
-Hejka Riddle! – Lena jak zwykle nie owijała w bawełnę – Dobrze cię widzieć!
-Lena?! Jasna cholera! Jak dobrze cię widzieć! Tyle lat cię
nie widziałam! Ile to było?
-Emm… Ja wiem, że się rozmijałyśmy z misjami I rzadko
się widywałyśmy, ale…
widziałyśmy się jakoś rok temu.
-Serio? Dziwne… Wydawałoby się, że tyle
lat minęło!
-Ta…
-Heh… Dobrze was widzieć razem! Co czytasz Hagane? – zwróciłam się do
blondynki, a ta pokazała mi gazetę – Hoo… Ktoś zniszczył jedną z posiadłości jakiegoś
bogatego faceta?
-Nie jakiegoś! – wtrąciła się Lena – To jeden z najbogatszych
ludzi w Fiore! No…
A przynajmniej w Magnoli i jej okolicach.
-Serio? Nigdy o nim nie słyszałam…
-Aya… ty chyba żartujesz! Przecież ty ZAWSZE i
WSZYSTKO wiesz! Jesteś jak chodząca encyklopedia! – Riddle jak zwykle uśmiechnęła
się promiennie –
Nie mam racji Lena?
-Masz, masz! Zgadzam się z tobą w stu procentach!
-No, ale ja serio o nim nic nie słyszałam.
Przyznaję… byłam „lekko” zdziwiona. No, ale cóż poradzić? Jedynie tyle,
żeby nadrobić tą niewiedzę. No, ale to nie na to pora. Dziewczyny już zdążyły
ruszyć w kierunku gildii, gadając wesoło. Jakim cudem wiedziały gdzie? Nie mam
bladego pojęcia! Riddle była tam tylko raz i zostałam tam przeze mnie „przetransportowana”, więc… raczej nie wiedziała jak
tam iść…
No, ale mniejsza o to. Już po chwili zostałam włączona w rozmowę i śmiałam się
wesoło nie zważając na otoczenie. Tak… I to był błąd. Dlaczego? Bo nawet nie
zauważyłam jak tuż przede nami pojawiła się Mia z Raijinshuu oraz Juvia i Erza.
Natsu, Lu i Grey’a
nie było. Ta…
I przyznaję, że stojące przed nami „wróżki” miały komiczne miny! Ta… A ja nie mogłam się
powstrzymać od śmiechu i… nie wytrzymałam. Parsknęłam śmiechem, a moje
znajome zaraz po mnie zrobiły to samo. Magowie mieli jeszcze bardziej zdziwione
miny. No cóż…
Niecodziennie widzi się „poważną Panię Cienia” śmiejącą się w najlepsze.
Z trójką zwierząt ciągnących się za nią i jej „nieznanymi znajomymi”.
-Sensei? Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku?
-Ależ oczywiście Mia! W jak najlepszym! – uśmiechnęłam się i
poczułam na sobie mordercze spojrzenie Riddle – No co? Wybacz, ale ja jej imienia nie
wybierałam.
Uśmiech wciąż nie schodził mi z twarzy. Hagane
popatrzyła na mnie podejrzliwie, ale w końcu ponownie się wyszczerzyła.
Popatrzyłyśmy na wciąż zszokowanych magów Fairy Tail i nie mogłyśmy nie zaśmiać
się raz jeszcze. W końcu się opanowałyśmy i ruszyłyśmy do naszego celu raźnym
krokiem. A wróżki za nami podejrzliwie na mnie patrząc. Wtedy uświadomiłam coś
sobie. Zatrzymałam się nagle i odwróciłam.
-Całkiem zapomniałam! Poznajcie Lenę. Riddle już
widzieliście, ale i tak przedstawiam raz jeszcze. Riddle, Lena… to jest Mia-moja
podopieczna oraz Raijinshuu: Laxus, Fried, Bixlow i Evergreen. – mówiąc to wskazywałam na
każdego po kolei –
A to Erza Scarlett i Juvia Lockser. Są z Fairy Tail.
-Miło poznać!
-Właśnie! Miło poznać. Emm… Ale młodą to ja już
widziałam…
-Nie zaszkodziło powiedzieć raz jeszcze. – uśmiechnęłam się jeszcze
szerzej –
Ah! A tam stoją zwierzaki Leny! – wskazałam na chodzące „mini zoo” – Ian, Koshi i Carrick.
-Hmm… Interesujące osoby są w tym FT. – powiedział sokół
-On gada?! – wykrzyknęli niemal równocześnie Raijinshuu, a
Erza i Juvia zrobiły tylko zszokowane miny
-Po pierwsze: nie „gadam” tylko „mówię”. A po drugie: Tak. I nie krzyczcie. Głuchy nie
jestem.
-Ah… Sorki… - ta… Bixlow i ta jego elokwencja
-I poprawnie, że przepraszasz!
-Carrick… bardzo cię proszę. Przestań robić kazania. W
ogóle je rozpoczynać…
- Lena załamał ręce
-Phi! No niech będzie…
Po tej jakże wspaniałej przerwie i bardzo
interesującej rozmowie w końcu udało nam się dotrzeć do naszego celu. Weszliśmy
do gildii ze śmiechem i kolejne zaskoczone spojrzenia padły na nas.
Przedstawiłam wszystkich moje znajome raz jeszcze, ale sytuacja ze zwierzętami
nie miała miejsca, bo zostały na zewnątrz mówiąc, że nie lubią dusznych
pomieszczeń, cuchnących spoconymi magami i ogromnego hałasu jaki wytwarzają. Ta… Ja też nie lubię. W każdym
bądź razie Mira miała zadać podobne pytanie co moja uczennica, kiedy coś
zabłysło i huknęło. Wszyscy popatrzyli tam i co ujrzeli? Zakrwawionego Kin’a z dziurą w brzuchu,
trzymającego jakiegoś czarnowłosego chłopaka. Blondyn jednak długo nie
wytrzymał i padł na kolana, „kładąc” na ziemie nieprzytomnego towarzysza. I wtedy
zbladłam… To był…
-Neah! Matko
jedyna… Kin! Co się stało?! – natychmiast znalazłam się
obok nich
-Nie teraz… - ledwo wyszeptał – Zajmij się nim…
-Yhym… A ty?
-Mi nic nie będzie… Potrzebuje tylko długiej drzemki… Użycie tej magii mnie
wykończyło…
-Dobrze… Wendy! Możesz się zająć Kin’em?
-Ha-hai!
Dziewczyna podbiegła do już ledwo przytomnego
blondyna i zajęła się nim odpowiednio. Ja chwyciłam Neah w ramiona i
przyjrzałam się jego obrażeniom. Był okropnie blady i ciężko oddychał. Trucizna… Oprócz tego miał kiepską
ranę na plecach i kilka pomniejszych. Na szczęście niezbyt groźnych. Jednak ta
na plecach…
Stracił naprawdę dużo krwi. Przerzuciłam go sobie przez ramię i „doprowadziłam” do jakiegoś
pokoju-lecznicy. Szybko zdjęłam z niego górną część garderoby i opatrzyłam
ranę. Nie wiedziałam jednak jak usunąć truciznę. Na szczęście obok mnie zjawiła
się Marvel z Polyushką u boku i zajęła się tym. Patrzyłam na to wszystko
zmartwiona. Bałam się o tego czarnowłosego idiotę jak cholera!
Jak tylko trucizna zniknęła z jego ciała
usiadłam obok niego i odgarnęłam mu włosy z twarzy. Nie zwracałam uwagi na
nikogo. Nawet czas płynął dla mnie inaczej. Ja wiedziałam, że coś się stało lub
miało stać! Po prostu wiedziałam! To dlatego ten sen… Ugh!
-Aya?
Drgnęłam. Neah
wpatrywał się we mnie tymi jego wspaniałymi oczami. Widać w nich było
zmęczenie, zaskoczenie i… troskę?
-Neah! Obudziłeś się! – tak… powiedziałam tą jakże
oczywistą rzecz –
Jak się czujesz?
-Jakby mnie ktoś pociął skalpelem i wrzucił pod
pociąg. –
chłopak zaśmiał się „wesoło”… nie ma to jak jego czarny
humor – No nie rób takiej miny!
Żartuję przecież!
-Wiem… I właśnie to mnie załamuje. Co się stało?
-Nic takiego…
-Neah!
-Gdzie Kin?
-Nic mu nie jest. Nie zmieniaj tematu.
-Jak nic mu nie jest, jak widziałem, że wyglądał
nie lepiej niż ja. I nie zmieniam tematu!
-No jasne, że nie! A ja jestem mistrzem gildii!
-Miło mi poznać! Nie wiedziałam, że jesteś tak
stara! Powiesz mi w końcu gdzie Kin?!
-W dupie! Najpierw ty odpowiedz na moje pytanie!
-Szlag! I co ci to da?!
-Neah!
-Ledwo się widzimy po tylu latach i już się
kłócimy! No wspaniale!
-Uh…
-Emm… Aya-chan… - Mira postanowiła się wtrącić – Emm… Myślę, że twój znajomy
potrzebuje odpoczynku. Emm…
-Nie teraz…
-Jak nie teraz?! Ty wiesz co ja przeszedłem?!
-No właśnie nie wiem, bo nie chcesz mi nic
powiedzieć! –
nawet nie zauważyłam kiedy chwyciłam go mocno i lekko potrząsnęłam – Do jasnej cholery! Neah!
-Całkiem zapomniałem jakie masz wspaniałe oczy… - nie ma to jak zmiana
tematu… a mnie… zamurowało!
-Wiesz Aya-san… Nie chcę się wtrącać…
-To się nie wtrącaj Erza…
-Ale ta sprzeczka… wyglądało to jak kłótnia kochanków, lub
małżonków.
Na to stwierdzenie zaczerwieniłam się jak burak
i odskoczyłam od rannego. Spojrzałam z mordem w oczach na zdziwioną tym
zachowanie Tytanię. Zresztą nie tylko ją. Neah tylko uśmiechnął się smutno.
-Aya-san?
-Bz-bzdura!
-Ayuś! Ty się czerwienisz!
-Zamknij się Neah! Jeszcze słowo, a cię uduszę! – Neah zrobił smutną minkę
-Mogłaś mnie nie ratować…
-Ugh… Nie cierpię cię!
-A ja cię…
-Ani słowa! – zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona, a Neah
zaśmiał się
-Wiesz… Naprawdę ślicznie wyglądasz jak się rumienisz.
-Neah!
Ta… O ile to możliwe zaczerwieniłam się jeszcze
bardziej. A wróżki miały zdziwione miny. Co poniektórzy chichotali w najlepsze.
W tym Mira…
Zmierzyłam ją złym wzrokiem, ale z moją czerwoną twarzą przyniosło to marny
efekt. Wkurzona wyszłam z pokoju i ruszyłam zobaczyć co z Kinem… Ta… Po co? Po to żeby i on
mnie jeszcze wkurzał? Ta… Sama nie wiem po co, ale poszłam. Szybko go
znalazłam i postanowiłam wykorzystać moment, że śpi i mieć chwilę spokoju.
Niestety…
niewiele ona trwała. Blondyn obudził się i wyrwał mnie z letargu.
-Coś ty taka czerwona? Neah się obudził i się
całowaliście czy co?
-Kin! – podskoczyłam i zalałam się ponownie czerwienią
-O! Czyżby jednak?
-Nie! Zamknij się! Ja się o ciebie martwię a ty
co?!
-No już dobra, dobra. Przepraszam. Ale powiedz
mi jedno…
-Co znowu?
-Czy ja widziałem Riddle i Lenę?
-No w sumie to tak…
Kin zbladł i wyglądał na przerażonego. Oooo… Mam na niego haka! Na mojej twarzy
zawitał iście szatański uśmiech.
-A ty coś tak zbladł, co?
-Bo… tego… ja…
-Oh! Jak to było? A tak! Nieźle im wtedy
podpadłeś. No i jak cię potem
Koshi gonił! To było świetne! Chciałabym zobaczyć to raz jeszcze! A
wiesz, że on też tu jest? – Kin teraz wyglądał na sinego – Jeszcze nic straconego!
-Aya… Błagam… przestań… Ja myślałem, że wtedy umrę!
-Ty? A to ci numer! Byłby spokój! – cały czas uśmiechałam się
złośliwie
-No wiesz?! Aya-chan jesteś okrutna…
-No wiem! – ta… nie ma to jak szczerość – Nie mniej jednak… Co się stało? Gdzie byłeś?
Jakim cudem byłeś z Neah i czemu byłeś zmuszony użyć TEJ magii? To jest
śmiertelnie niebezpiecznie… Tym bardziej jeśli przenosisz kogoś innego.
Zamiana w pył i podróż z wiatrem… Co jeśli nie udałoby ci się? Lub gdybyś miał za
mało magii by się zmaterializować?
-To był jedyny sposób żeby go stamtąd wydostać.
Nie miałem wyjścia…
musiałem zaryzykować!
-Spokojnie. Od początku.
-Neah… Usłyszałem pewne informacje w barze. Później
pewien artykuł w gazecie i jeszcze jedna wzmianka. Coś mnie zaniepokoiło, więc
zacząłem węszyć. Udało mi się zdobyć jeszcze kilka informacji. Oprócz tego ta
znajoma aura niedaleko miasta, wokół posiadłości tego mężczyzny… I w końcu… połączyłem wszystko w
całość. Dotarło do mnie, że na 90% ten facet przetrzymuje Neah. Postanowiłem to
sprawdzić i okazało się, że miałem rację. Potem wywiązała się walka i zmuszeni
byliśmy uciekać. Resztę historii znasz.
-Wiele szczegółów mi nie podałeś.
-Nie są ważne. To tylko okrojona wersja, ale
wystarczy. Sam już nie chce o tym myśleć.
-Co z nim robili?
-Jakieś badania i eksperymenty z jego krwią.
Kiedy nie chciał współpracować bili go, cięli i torturowali w różnoraki sposób.
Gdyby nie jego niesamowita regeneracja, odporność i wytrzymałość… zginął by.
-To nie były wszystkie rany, prawda?
-Nie… Udało mi się go trochę uleczyć, ale nie znam
się tak bardzo na tego rodzaju magii. No i jest strasznie męcząca, a ja również
już nie byłem wtedy w najlepszym stanie.
-Rozumiem…
-Nie powiedział ci o niczym co?
-Ta…
-Aya… Nie gniewaj się na niego. Nie dziwię się, że
nie chce o tym mówić. Tym bardziej osobie którą wciąż kocha.
-Kin! Nie denerwuj mnie! – znowu zrobiłam się
czerwona –
To przeszłość!
-Dla niego chyba nie…
-Kin!
-Wybacz. Koniec tego tematu. Naprawdę już nie
wspomnę o tym! –
dodał widząc moją podejrzliwą minę – Słowo!
-Jak powiesz coś wróżkom to… - wkurzyłam się
-Nie powiem! Na serio! Słowo daję!
-Powiedzmy, ze ci wierzę… Ale i tak będę miała na
ciebie oko!
-Hai,
hai… Aya… Idź do niego.
-Jak cię zaraz…-
-Tu nie było żadnej aluzji! Serio! Po prostu
przy nim posiedź ok.?
-Tch! No niech będzie…
Odwróciłam
się i wyszłam z pokoju. Swoje kroki skierowałam do Neah. Miałam tylko nadzieję,
że nikogo już tam nie będzie, a on sam będzie spał. Nie chciałam odpowiadać
wróżkom na zbędne i dziwne pytania, a z Neah nie miałam ochoty w ogóle gadać.
Znowu rzuciłby jakimś dziwnym tekstem, a ja… zaczerwieniłabym się. Szok ne? No, ale cóż poradzić? Nic… Otóż to…
To tyle. Następna notka ukaże się 6 lub 13 kwietnia. No chyba, że wcześniej pojawi się te 10 komci ^^. Nawiasem mówiąc, nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału. Nie udało mi się przedstawić niektórych relacji tak, jakbym chciała. Pozdrawiam i do następnej!
***
Mam nadzieję, że się podobało i nie usnęliście. Pozwólcie więc
jeszcze na krótką zapowiedź:
"-Tak Levi… Mam dosyć sporą wiedzę na ten temat. – nie dokończyłam bo
przerwał mi Gajeel
-Nie tylko na ten temat. – prychnął
Zignorowałam to jednak i kontynuowałam.
-Nie zmienia to jednak faktu, że nie potrafię
ich zdjąć.
-Rozumiem…
-Mogę na ciebie liczyć?
-Tak! Postaram się jak tylko mogę!
-Cieszę się. – uśmiechnęłam się wesoło i położyłam jej rękę na
głowie –
powodzenia
-Hę? Ależ nie ma potrzeby! Poradzę z tym sobie i
bez dawki szczęścia!
-Ja nie o tym mówiłam. – mrugnęłam w jej kierunku i rzuciłam
złośliwe spojrzenie w stronę zabójcy smoków, a następnie odwróciłam się i
ruszyłam do siebie. Tam ze złośliwym uśmiechem przywitałam się z Mią i wzięłam
krótką kąpiel."
To tyle. Następna notka ukaże się 6 lub 13 kwietnia. No chyba, że wcześniej pojawi się te 10 komci ^^. Nawiasem mówiąc, nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału. Nie udało mi się przedstawić niektórych relacji tak, jakbym chciała. Pozdrawiam i do następnej!
Mwhahaha pierwsza!
OdpowiedzUsuńAya zakochaniec, Aya zakochaniec! *O* A ja już myślałam, że Aya będzie z Kin'em, a tu pojawia się Neah i już sama nie wiem, z którym w końcu będzie :o. Ale znając Ciebie namieszasz mi tak, że nigdy się ne domyślę T^T. Tak czy inaczej, rozdział świetny i nie gadaj, że nie jesteś do końca zadowolona, bo wystarczy, że ja jestem zadowolona, bo jak ja jestem zadowolona, to znaczy, że jest super i koniec kropka! >3<
A tak w ogóle to widzę, że i Lena już jest. Wariatka jedna :3
Czekam na nexta :3
Aya się czerwieni, lool :D Niespotykane zjawisko, ale to słodkie^^ Neah widać, że jest zakochany, biedny szkoda, że nie z wzajemnością! Coraz więcej niespodzianek, czekam na kolejne :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAya jest zakochana! I się czerwieni! Nie sądziłam, że dożyję tego dnia! Notka jak najbardziej mi się podoba. Co do odmiany imienia ''Neah'' to według D.Gray-man'a jest to: on powiedział ''Nei'', on porwał ''Neę'' etc. Polubiłam Lenę wydaje się miła... Rany jakie ja piszę nieskładne komentarze!
OdpowiedzUsuńWhatever. To chyba wszystko co mam do powiedzenia.
Życzę wesołych, bezśnieżnych świąt i mokrego Dyngusa!
Pozdrawiam Yuuki
Yey! Lena się w końcu pojawiła! A razem z nią jej "mini zoo" wiesz... tak myślę, że może trzy zwierzaki to troche mało. Może jeszcze jakiś co? ^^ Nie no żartuję... rozwalajaca była reakcja wszystkich jak zobaczyli śmiejącą się Ayę w takim towarzystwie. "Sensei? Dobrze się czujesz?" Padłam. "Poważna Pani Cienia" właśnie powinna uśiechnąć się od czasu do czasu! Dobrze jej to zrobi! ^^ I wiesz co ci powiem? Chcę więcej romansów! Dużo więcej! Świetnie je piszesz! ^^
OdpowiedzUsuńNo...Nie spodziewałam się tego! Aya i Neah!!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Zapraszam do mnie chociaż dopiero co zaczęłam. http://god-in-fairy-tail.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA gdzie nowy rozdział :<
OdpowiedzUsuń