Postanowiłam dzisiaj dać notkę, bo szczerze
mówiąc nie wiem czy w sobotę dam radę. A teraz parę spraw organizacyjnych lub
dotyczących opowiadania.
1. Trochę mi przykro, że zamiast komentarzy z każdym kolejnym
rozdziałem przybywać, to ich ilość spada. Nie wiem, czy piszę coraz gorzej, czy
może historia was nudzi, albo coś... ale... jak mi nie powiecie co jest źle to
nie będę o tym wiedzieć. Wciąż się uczę jeśli chodzi o pisanie, więc wiem że
idealna nie jestem, ale to jednak trochę przykre... Wiem, że ferie są itd.
ale... był aż 3 tygodnie. Myślałam, że przez ten czas komów będzie więcej, ale
najwyraźniej się myliłam.
2. Teraz wyjaśnię odnośnie opa. Tak dla ciekawskich (o ile to ktoś
przeczyta). Głównie jest to la Desu-chan, bo ta zauważyła coś słusznego. Tak… Chodzi
mi o relacje między Ayą i Kinem… Hehe… Bardzo spostrzegawcza jesteś! Otóż… Hm…
zastanawiam się czy tak publicznie dać spoilery… Hmm… O! Wiem! Desu-chan! (lub
ktoś inny ciekawski) Jak będziesz chciała się jeszcze czegoś, dokładniejszego dowiedzieć,
to pisz pocztą, albo podaj GG. No jakoś się ze mną skontaktuj jak chcesz! ^^
Wtedy wyjaśnię ci zależność między tą dwójką :p
3. No! I Również Desu-chan dedykuję ten rozdział! Jak już
mówiłam: za twoją spostrzegawczość ^^! No i jeszcze dedyk dla Fadziulki: dalej łączę
się z tobą w cierpieniu!
No to tyle! Zapraszam do czytania!
***
---==
Z perspektywy Ayi ==---
-No
co za debil… Wrr… Idiota! – jeden kieliszek – Mówiłam mu tyle razy by tak do
mnie nie mówił… - drugi kieliszek – Wrr… No jak on mógł?! – trzeci i czwarty
kieliszek – Debil… - kolejny kieliszek i kolejny… - Mira! Następny!
Wciąż
byłam cała czerwona na twarzy. Ledwo wyszłam od Kin’a, a już wypiłam trochę za
dużo. Ale mnie to nie obchodziło. Cóż… Lucy wróciła do glidii, więc z tej
okazji zrobili imprezę. O bogowie!
-No
nie wiem… wypiłaś już całkiem sporo, a to bardzo mocny trunek.
-Lej
nie gadaj! Zremisowałam z Caną! Następny!
-Uhh…
No niech ci będzie… Ale to już ostatni!
Nawet
nie odpowiadając Strauss wypiłam to co mi nalała i postawiłam szklankę przed
nią, aby nalała ponownie. Ta jednak uparcie stała z butelką w ręce, wpatrując
się we mnie krytycznym wzrokiem.
-Ne…
Miruś!
Białowłosa
popatrzyła na mnie zszokowana i kategorycznie odmówiła dalszego podawania mi
alkoholu. No, ale czemu no?! Przecież trzeba korzystać z okazji! Cana tez piła
ile wlezie!
-Oj!
Facet! Prawdziwy mężczyzna…
-Zamknij
się Elfman!
-Bo
co Natsu?! Prawdziwy…
-Nie
przeszkadzaj! Walczę z Grey’em! – jebut „Real Man” z pięści – O! Aya! Co
porabiasz? Walcz ze mną! Aż się napaliłem!
-Idioto!
My jeszcze nie skończyliśmy!
-Miruś!
Następnego no! Nie daj się prosić!
-Aya?
Teraz
to nie tylko Mira, ale również Natsu, Grey i jeszcze paru innych magów było w
szoku. No bo… no… W sumie, to nigdy tak nie mówiłam do Miry. No, ale mówi się
trudno!
-Aya-sama!
Znowu pijesz?! I coś ty taka czerwona? Rozchorowałaś się?!
No
nie! Znowu się zaczęło! Jęknęłam załamana. Zanuciłam sobie cicho pewną
piosenkę, co by się uspokoić. Na moje nieszczęście Mia miała na tyle czuły
słuch, że mnie usłyszała. I co? I z gwiazdkami w oczach wgapiała się we mnie.
Ta… A jej pisk to normalnie zmarłego by obudził. Machnęłam ręką z zamiarem
odgonienia jej, ale moja zacna kończyna wylądowała na… czymś… a raczej na kimś.
O kim mowa? Cóż… Blond włosy, duży, umięśniony, poważny, czasem sarkastyczny, z
blizną na twarzy. Poziom maga klasy S. Mam wymieniać dalej czy już wiadomo o
kogo chodzi? Popatrzyłam z irytacją w tamtą stronę. Laxus również się we mnie
wgapiał z lekko uniesioną brwią. Miałam ochotę schlać się tak żeby nic nie
pamiętać. Niestety… To i tak było niemożliwe… Wszystko i tak zapamiętam. Na
horyzoncie pojawiła się kolejna złota czupryna. Tym razem jednak moje oczy
zabłysły niebezpiecznie i już po chwili Kin leżał obok krzesła, na którym
siedziałam. Dokładnie – leżał… z twarzą przy podłodze. Jakim cudem? Otóż
wiedząc, że wstanie z miejsca mogło się skończyć tragicznie w skutkach, użyłam
magii co by tu tego debila ściągnąć.
-Ayuś?
-Kin~!
Tak!
Oto wspaniały, słodki i dźwięczny głos Ayi! Złowrogi głos… Już się miałam
wydrzeć na tego debila, kiedy w powietrzu obok nas pojawił się płomień. Zielony
płomień. A w płomieniu pojawiła się kartka. Materiał opadł na ziemię lekko
przypalony, a samo „światełko” zniknęło. Oczy moje i Kin’a rozszerzyły się.
Natychmiast wytrzeźwiałam. Natsu już miał chwycić „to coś”, ale uprzedziłam go
i z lekko drżącymi rękami rozłożyłam kartkę. List, a raczej wiadomość,
przeraził mnie. A raczej jego treść zapisana eleganckim, czarnym atramentem. Z
każdym słowem w moich oczach było coraz więcej szoku. Kiedy dotarłam do końca…
spuściłam głowę, a grzywka opadła mi na oczy. Kin wyciągnął mi list z ręki i
również przeczytał. Jego reakcja była podobna. Dotąd wesoły uśmiech zniknął.
Chwyciłam go za rękaw nawet nie podnosząc głowy. Ten popatrzył na mnie zbolałym
wzrokiem. Mruknął coś, że musimy na pewien czas wyjść i skierował się do
wyjścia. Nie puszczałam go nawet na chwilę. Mia chciała coś zrobić, powiedzieć,
ale widząc wzrok blondyna zrezygnowała. Dopiero po chwili zorientowałam się, że
Kin upuścił gdzieś kartkę. Nie martwiłam się o to, bo wiedziałam, że i tak
spłonie.
---==
Narrator ==---
Kiedy
Kin z Ayą wychodzili z gildii, blondyn upuścił list, który wcześniej oboje
czytali. Zanim ten dotknął ziemi, zajął się ogniem zielonym. Jednak Dragneel w
porę go ugasił. Niestety… Części nie dało się odratować. Erza wzięła papier do
ręki i zmarszczyła brwi.
-Co
się stało Erza?
-Dziwne…
Nie rozumiem o co tu chodzi. Niektóre zdania, a nawet słowa są bez sensu. A te
liczby… zaraz… To może być data!
-Data
na końcu listu?
-Hmm…
Jeśli iść tym tropem… to nazwa poniżej może być miejscem.
-Miejscem?
-Cóż…
Ta dwójka GDZIEŚ poszła, więc… może miejscem spotkania?
-To
by miało sens. Tylko oni wiedzieli o co chodzi z tym ogniem, więc list był do
nich. A co za tym idzie pewnie oni jako jedyni go rozumieją.
Rozmowa
trwała między Greyem a młodą Scarlet. W tym momencie jednak ponownie wtrącił
się Natsu.
-Trzeba
ich śledzić!
-Wyjątkowo
zgodzę się z Natsu. – tak… oto przebiegłość Erzy – Może w ten sposób dowiemy
się o nich czegoś.
-Więc
chodźmy! Ale się napaliłem!
Kilku
magów z Erzą i Natsu na czele nie myśląc dłużej, ruszyło. Jednak dotarło do
nich, że nie wiedzą gdzie mają iść. Cofnęli się o mistrza i spytali go o nazwę
z kartki.
-Hmm…
Nie jestem pewien, ale to chyba gdzieś poza królestwem Fiore. Albo na jego
granicach.
-Może
pójdźmy do Polyushki? Ona powinna coś o tym wiedzieć… - tak… znowu Grey
-Ah!
Już wiem! To miasto morskie na granicy Fiore! Na północ stąd! W sumie… Można
tam dojechać w jeden dzień i noc. Z tego co pamiętam to z Jeną przesiadką.
-Dziękujemy
mistrzu! Ale się napaliłem!
I
już ich nie było. Znowu… Po 10 minutach dotarli na peron. Jednak ich pociąg
dopiero odjechał, a następny był o 22. Data wyznaczona w liście to nie dzień
następny, a jeszcze kolejny, więc powinni zdążyć. Postanowili jednak nie
zwlekać i jakimś cudem udało im się dotrzeć do sąsiedniego miasta gdzie mieli
już dwa pociągi. Pierwszy był za 30 minut. Wsiedli do niego i bardzo wczesnym
rankiem dnia następnego byli na miejscu przesiadki. Tam wsiedli w kolejny
pociąg i na granicę dotarli późnym popołudniem. Później musieli jeszcze
podjechał kawałek samochodem/bryczką. Rozglądnęli się. Mała wioska położona na
skarpie, nad morzem. Nie widzieli niczego niezwykłego. Już mieli wrócić do
miasta obok, kiedy uwagę Happiego przykuło kilkoro ludzi w czarnych płaszczach.
Zatrzymali się w jedynym w tym miejscu motelu, więc pobyt tam i wróżek nie
zdziwił nikogo. Erza obserwowała tajemniczych gości. Z tego co usłyszała z ich
rozmowy z recepcjonistką, mieli zostać tu do jutra do nocy. Wróżki zamówiły
sobie pokoje i poszły spać. Z samego rana obudziła ich Scarlet, Wendy, Carla i
Lucy. Z tym, że ta ostatnia jakoś tak niechętnie wyruszyła z nimi. Poszli do
baru i usiedli tak, by dobrze widzieć drzwi wyjściowe. Przesiedzieli tam
śniadanie, obiad i kolacje. Oczywiście posilili się, aby mieć siły na dalsze
„szpiegowanie”. Czemu nie poszli szukać Ayi i Kin’a? Mieli jakieś takie
przeczucia, że wystarczy jak pójdą za tymi osobami w płaszczach. Tajemnicze
osoby pojawiły się dopiero o 21, czyli pół godziny przed zachodem słońca.
Wyszli z motelu, a wróżki odczekały chwilę i zrobiły to samo. Zwracali trochę
na siebie uwagę, w tak dużej grupie, więc założyli płaszcze, które mieli ze
sobą, lub kupili. Nie było im gorąco. Noc zapowiadała się na chłodną i
deszczową.
Fairy
Tail idąc za nieznajomymi dotarło nad urwisko na obrzeżach wioski. Zaraz obok
małego lasu. Tam zobaczyli spora grupkę ludzi ubranych tak samo, w czarne
płaszcze. O dziwo – takie same. Nie można było zobaczyć ich twarzy przez
kaptury. Nie podchodzili za blisko tylko skryli się między drzewami. Grupka
stała tam nad urwiskiem dobrych kilka godzin. Patrzyli jak ognista kula chowa
się za horyzontem. Księżyc świecił w nowiu. W końcu zaczęła dochodzić północ.
Wśród nieznajomych zapanowało lekkie poruszenie i podeszli bliżej krańca
skarpy. Zawiał mocny wiatr i w powietrze uniosło się mnóstwo kwiatów. Kilkoro
osobom pospadały kaptury. Magowie rozpoznali wśród nich Kin’a oraz Ayę, która
po chwili padła na kolana. Patrzyła jednak w przed siebie jak reszta. Tylko
przez wiatr, włosy miała na twarzy. Blondyn podszedł do niej i nie zmieniając
„obiektu wzroku” położył jej dłoń na ramieniu. Dopiero po chwili wróżki
zorientowały się, że w powietrze uniósł się też pył, który wraz z kwiatami
„poleciał” w stronę morza.
Ludzie
w płaszczach stali tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu kiedy wiatr zmalał i
kaptury ponownie wylądowały na głowach ruszyli w drogę powrotną. Wróżki
schowały się bardziej w gęstwinie roślin, aby ich nie zauważyli, co i tak łatwe
nie było o tej porze. Po chwili nie było ani śladu po obecności tych ludzi.
Wróżki również wróciły do wioski i widząc, że za chwilę mają pociąg postanowili
wrócić już do Magnolii. O dziwo nigdzie nie widzieli Ayi. Uznali więc, że
spotkają się w gildii. Nie wiedzieli czemu, ale coś im mówiło by już skończyć
szukanie młodej brunetki. Kiedy
wrócili, było po południu. Jakimś cudem pociąg na przesiadce pasował im tak, że
wrócili trochę szybciej. Pozostali zadawali im pytania, a ci opowiedzieli im
wszystko co widzieli. Niestety nowej członkini gildii i jej znajomego wciąż nie
było.
Minęły
kolejne dwa dni i wróżki zaczęły się martwić. Jednak późnym wieczorem do gildii
wpadła Wendy i oznajmiła, że przed chwilą widziała ich jak wracali z peronu.
Mistrz postanowił, że na nich poczekają i urządzą imprezę powitalną. Niestety…
I tym razem się zawiedli, bo owe osoby nie pojawiły się w gildii. Również dnia
następnego. W końcu kiedy wróżki miały po nich wyruszyć, ci jakby nigdy nic
weszli do gildii i wzięli jakąś robotę. Mira jednak zatrzymała ich.
-Aya-chan…
Możemy porozmawiać?
-Wiesz…
Trochę nam się spieszy na pociąg więc…
-Tylko
przez chwilę…
-No…
dobra! Byle szybko.
-Powiedz…
Gdzie byliście tak długo?
Magowie
wpatrywali się w nich chamsko jak sępy. Bez wyjątku. „Grupa poszukiwawcza”
podeszła bliżej.
-Daleko…
Mieliśmy parę spraw do załatwienia.
-Co
robiliście na granicy?
Tak…
Tylko Tytania była zdolna spytać o coś tak ważnego i delikatnego prosto z
mostu. Na dodatek, skąd oni niby mieliby wiedzieć gdzie była ta dwójka? Otóż
to…
-Czy
to ważne?
Aya
milczała, więc odpowiedział blondyn. Nie wyparł się. Kontem oka spojrzał na
swoją towarzyszkę. Było z nią kiepsko.
-Aya-chan…
czy coś się stało?
I
tym razem niebieskooka nie odpowiedziała. Spuściła tylko głowę. Jej przyjaciel
westchnął cierpiętniczo i uznał, że w końcu wróżki powinny poznać prawdę. A
przynajmniej tą jej część. Należała im się. Martwili się w końcu o nią.
-Byliśmy…
- głos mu lekko przycichł, więc wziął głęboki oddech, a magowie wlepiali w
niego swój wzrok. Aya milczała. – Byliśmy na pogrzebie! – tym razem powiedział
to głośno, jednak po chwili warknął lekko – Zadowoleni? Teraz wybaczcie, ale
spieszymy się…
-Na
czyim? – Erza nie okazała ani odrobiny delikatności – To nie wyglądało na
pogrzeb.
-Erza!
– Natsu właśnie przypomniał czerwono-włosej, że byli tam pod przykrywką.
-I
tak wiedzieliśmy. Orion was wyczuł. Nie chcieliśmy jednak przerywać
uroczystości i nastroju. A to czyj to był pogrzeb… to już nasza sprawa.
Blondyn
już miał wyjść, kiedy ponownie odezwała się Erza.
-To
nie wyglądało na pogrzeb. A tym bardziej na uroczystość.
-Nie
musisz znać szczegółów Erza. – pierwszy raz jak dotąd odezwała się Aya, a jej
głos lekko drżał – My nie pytamy o twoją przeszłość. Ty masz swoją, a my swoją.
Tak samo mamy swoje tradycje, a teraz wybaczcie. Kin… Idziesz?
-Hai, hai…
-Sensei?
-O
co chodzi Mia?
-Emm…
Przepraszamy…
-Nie
przejmuj się tym teraz. Porozmawiamy jak wrócę.
To
mówiąc wyszła z budynku, a blondyn ruszył za nią. Złotooki doskonale widziała
jak jego przyjaciółka ledwo utrzymuje spokój. Ledwo zniknęli za rogiem, Aya
skręciła w boczną uliczkę i padła na kolana. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Kin
podszedł do niej, ściągnął z siebie czarny płaszcz i zarzucił go na dziewczynę.
Pod spodem skrywał równie czarne ubranie. Aya nie zmieniła swojej pozycji.
Wciąż siedziała na ziemi i lekko się trzęsła. Na podłogę zaczęły kapać łzy.
Bezgłośnie płakała, a słone krople płynęły jej po twarzy. Po prostu wypływały z
oczu. Pierwszy raz od ładnych paru lat płakała. Uspokoiła się dopiero po
jakichś 15 minutach. Otarła twarz i przywołała na twarz obojętny wyraz. Oddała
płaszcz Kinowi i oboje ruszyli na misję. Załatwili to szybko i wrócili do
miasta. Jednak nie udali się do budynku gildii, a do mieszkania Ayi i Mii. Jak
się okazało w mini salonie siedziała Mia. Kiedy tylko zobaczyła kto przyszedł,
wstała i przytuliła się do swojej mistrzyni.
-Sensei…
-Mia…
Przepraszam cię za tamto, ale nie czułam się najlepiej. Musiałam sobie wszystko
przemyśleć.
-Ie…
Nie przejmuj się tym Aya-sama! – dziewczynka uśmiechnęła się wesoło - Może
chcesz się czegoś napić? Zrobiłam herbatę! Twoją ulubioną! Napij się a ja
przygotuję ci ciepłą kąpiel! Pewnie jesteś zmęczona po podróży!
Brunetka
popatrzył zadziwiona na wchodzącą do łazienki podopieczną. Ten uśmiech wszystko
jej wynagrodził. Od razu humor jej się polepszył, a jak tylko poczuła zapach
ciepłego naparu, który przygotowała Mia, na jej twarz wkradł się uśmiech.
Smutny, ale uśmiech. Po wypiciu herbaty weszła do wanny pełnej ciepłej wody.
Kiedy wyszła było już naprawdę późno. Mia spała w drugim pokoju, a Kin wyłożył
się na łóżku Ayi. Ta jednak zignorowała to i położyła się obok. Mając głęboko
gdzieś to, że blondyn zazwyczaj obrywał za takie zachowanie, przykryła się i
przytuliła do poduszki.
***
No! To tyle! Ujawniliśmy trochę innych zachowań Ayi i jej przeszłość. Zresztą nie tylko jej, ale też Kin'a. Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania! Następny rozdział pojawi się zapewne 9 lub 16 lutego.
***
No! To tyle! Ujawniliśmy trochę innych zachowań Ayi i jej przeszłość. Zresztą nie tylko jej, ale też Kin'a. Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania! Następny rozdział pojawi się zapewne 9 lub 16 lutego.